Szkoła tylko dla siedmiolatków
Treść
Utrzymanie obowiązku szkolnego od siódmego roku życia, a nie zaś - jak chce obecne kierownictwo MEN - obniżenie go o rok, wzmocnienie nadzoru pedagogicznego nad szkołami i zmiany w kanonie lektur - to główne postulaty dotyczące oświaty, jakie pojawią się w styczniu w nowym programie Prawa i Sprawiedliwości. Wciąż jednak nie wiadomo, czy w programie - jak deklaruje Przemysław Gosiewski - będzie jasno sprecyzowany zapis o ochronie życia od chwili poczęcia do naturalnej śmierci. Zwolennikami umieszczenia takiego punktu są posłowie PiS "z terenu", przeciw - politycy kojarzeni ze środowiskiem Lecha Kaczyńskiego. - W obecnym stanie szkolnictwa, polskich szkół będziemy kategorycznie przeciwko wysyłaniu do szkół podstawowych dzieci w wieku sześciu lat. Takie rozwiązanie uważamy za nietrafione, błędne, złe. I bardzo jasno zostanie to sformułowane w programie PiS - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł Sławomir Kłosowski, autor tez programowych, które trafiły już do szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Ten zaś do stycznia przyszłego roku na ich podstawie ma przygotować nowy program Prawa i Sprawiedliwości. Sławomir Kłosowski nie chce rozmawiać o szczegółach swoich propozycji, zastrzegając, że przedstawienie ich publicznie, zanim zostaną ostatecznie zaakceptowane przez szefa partii, byłoby "niestosowne". Zdaniem naszych informatorów, bliskich współpracowników Jarosława Kaczyńskiego, nowe postulaty programowe PiS stoją w zdecydowanej sprzeczności z programem reformy szkolnictwa przedstawionym niedawno przez minister edukacji Katarzynę Hall. Kierownictwo MEN chce, by od 1 września 2009 r. do pierwszych klas szkół podstawowych obok 7-latków trafiły też 6-latki. Przeciw takim rozwiązaniom występują rodzice, funkcjonuje też specjalna strona internetowa: www.ratujmaluchy.pl. - Stanowisko, które trafiło do Kaczyńskiego, jest mocne. Najprościej ujmując, można by je określić: "łapy precz od dzieci". W programie mają znaleźć się tezy, że szkoła dla maluchów nie jest miejscem bezpiecznym, że nie wolno pozbawiać ich dzieciństwa, że wychowanie na tym etapie należy do rodziców - mówi jeden z posłów PiS. Sprzeciw wobec planów minister Hall posłania sześciolatków do szkół to nie jedyny punkt nowo przygotowywanego programu PiS, w którym krytycznie oceniane będą projekty obecnego kierownictwa resortu szkolnictwa. - Opowiemy się też za wzmocnieniem nadzoru pedagogicznego. Wbrew temu, co twierdzą politycy PO, nadzór pedagogiczny nie jest zły, tylko źle finansowany. Nasze projekty idą w kierunku wzmocnienia funkcji samego nadzoru i roli wizytatorów - przyznaje poseł Kłosowski. PiS wróci też do sprawy poruszanej wcześniej przez Romana Giertycha - zmian w kanonie lektur. Jak dowiedział się "Nasz Dziennik" - politycy PiS programowo deklarują walkę o powrót do kanonu lektur obowiązkowych m.in. książek Henryka Sienkiewicza. - Kanon lektur nie może być tylko kanonem dzieł, które przedstawiają historię literatury. Musi mieć też wartość wychowawczą, edukacyjną. Chcemy, by został on tak skonstruowany, by kształtował wśród młodzieży patriotyzm - mówi poseł Kłosowski, wiceprzewodniczący Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. PiS inaczej niż Kudrycka Za propozycje dotyczące szkolnictwa wyższego odpowiada z kolei poseł Ryszard Terlecki. On również, jak większość z dwudziestu autorów referatów i koreferatów, które mają posłużyć przygotowaniu programu PiS, o swoich tezach nie chce rozmawiać. - Nie czuję się upoważniony do tego - mówi. Jak dowiedział się "Nasz Dziennik", również w sferze szkolnictwa wyższego PiS chce przedstawić pomysły odmienne od projektów obecnego rządu. - Wróciłbym do postulatów, o których mówiliśmy latem, przedstawiając rozwiązania alternatywne niż minister Kudrycka, na przykład jeśli chodzi o państwowe wyższe szkoły zawodowe czy pomysł PO zniesienia habilitacji - przyznaje poseł Terlecki. Życiowy problem PiS Jak się jednak okazuje, wbrew deklaracjom szefa klubu PiS Przemysława Gosiewskiego Prawo i Sprawiedliwość nadal ma poważny wewnętrzny problem związany z wpisaniem do programu jasnej i czytelnej deklaracji o wprowadzeniu do Konstytucji zapisu gwarantującego ochronę życia od chwili poczęcia do naturalnej śmierci. W miniony weekend Gosiewski przesłał mediom oświadczenie, w którym zapewniał, że taki punkt w programie PiS się znajdzie. Wczoraj jednak "Gazeta Wyborcza", powołując się na Adama Bielana, doradcę Kaczyńskiego, przekonywała, że propozycji zmian nie będzie. "Nasz Dziennik" dowiedział się, iż sprawa wywołuje spore poruszenie wśród samych posłów PiS. Po naszej zeszłotygodniowej publikacji, w której ujawniliśmy sprawę, na zagwarantowanie konstytucyjnej ochrony życia zaczęli naciskać posłowie "z terenu". - Decyzja będzie należała do prezesa Kaczyńskiego. Bielan wychyla się przed szereg, rozgrywa własne gierki, toczy personalne wojenki, które - jak coraz więcej z nas zauważa - przynoszą więcej szkody niż pożytku. Myślę, że jeśli posłowie z konserwatywno-katolickiego skrzydła Prawa i Sprawiedliwości, do którego sam się zaliczam, będą apelować, by Kaczyński taki wpis zamieścił, to krzyki Bielana niczego nie zmienią - mówi jeden z parlamentarzystów PiS. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-11-04
Autor: wa