Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szojgu odseparował oficerów BOR od ciała prezydenta

Treść

Funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, którzy jako jedni z pierwszych Polaków znaleźli się przy ciele prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Rosjanie uznali za zbędnych. I zdecydowanie odsunęli od ciała prezydenta. "Odprawą" polskich oficerów, do której doszło jeszcze przed przybyciem na miejsce katastrofy premierów Polski i Rosji, zawiadywał rosyjski minister ds. nadzwyczajnych Siergiej Szojgu. Z informacji, do których dotarł "Nasz Dziennik", wynika, że ani Donald Tusk, ani Władimir Putin nie podeszli nawet do ciała prezydenta.
Zanim na miejsce katastrofy prezydenckiego Tu-154M przyjechali premierzy Donald Tusk i Władimir Putin, oficerowie Biura Ochrony Rządu zostali odsunięci od ciała prezydenta Lecha Kaczyńskiego, przy którym pełnili wartę. Jak jeszcze w maju ujawnił "Nasz Dziennik", funkcjonariusze BOR byli jednymi z pierwszych osób, które po katastrofie znalazły się przy ciele prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Teraz okazuje się, że do chwili przymusowego usunięcia ich z tego miejsca. Stało się to na wyraźne polecenie Siergieja Szojgu, ministra obrony cywilnej, sytuacji kryzysowych i likwidacji skutków klęsk żywiołowych. - Z pierwszych relacji funkcjonariuszy BOR wynikało, że minister Szojgu osobiście z nimi rozmawiał, a nawet krzyczał. Kazał im odejść. Nie wiem nic o tym, by odbyło się to z użyciem siły, ale Szojgu wraz ze swoimi funkcjonariuszami osobiście wyrzucił BOR-owców, stwierdzając, że są tam niepotrzebni - powiedział nam Karol Karski, poseł PiS, który towarzyszył Jarosławowi Kaczyńskiemu w drodze do Smoleńska. Tak w obecności posła relacjonowali wydarzenia funkcjonariusze BOR pytani przez członków polskiej delegacji na uroczystości w Katyniu o przebieg wizyty Tuska i Putina na miejscu katastrofy. - Pytaliśmy, jaka była reakcja premierów na widok ciał. Powiedziano nam, że oni w ogóle do ciał nie podeszli. Funkcjonariusze stali w tym czasie w wyrwie w murze i z odległości około stu metrów obserwowali przebieg zdarzeń - dodał poseł.
Jak udało się nam nieoficjalnie ustalić, z relacji funkcjonariuszy BOR złożonych na potrzeby śledztwa nie wynika, by nad ciałem prezydenta RP doszło do "wielkich kłótni". Funkcjonariusze mieli zostać poproszeni przez Rosjan o identyfikację ciała Lecha Kaczyńskiego. Miało to się stać około godz. 15.00. Wówczas też jeden z funkcjonariuszy BOR poprosił o okrycie (lub okrył) ciała prezydenta RP, które leżało na folii rozłożonej na ziemi. Zostało ono przykryte kawałkiem białego materiału. Funkcjonariusze BOR potwierdzili też, że Rosjanie chcieli zabrać ciało Lecha Kaczyńskiego do Moskwy, ale po ich stanowczym sprzeciwie (mieli oświadczyć, że do przyjazdu premiera nie wyrażają na to zgody) odstąpili od tego zamiaru. Nie udało nam się jednoznacznie potwierdzić, kiedy dokładnie funkcjonariusze po raz pierwszy znaleźli się przy ciele prezydenta RP. Wiadomo, że były to pierwsze minuty po katastrofie. Niewykluczone nawet, że to właśnie oficerowie BOR odnaleźli i wydobyli ciało prezydenta z wraku tupolewa na lotnisku Smoleńsk Siewiernyj.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik 2010-07-23

Autor: jc