Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szokująca kampania antymałżeńska

Treść

Centrum Warszawy. Oniemiali przechodnie przystają przed jedną z witryn sklepowych. Na plakacie widać matkę z dziewczynką, zapłakane i pobite, z krwawymi wybroczynami na twarzach. W tle zaciśnięta męska pięść i fragment przysięgi małżeńskiej wypowiadanej przed ołtarzem: "oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci". Po prawej stronie afisza obrączki jak z zaproszenia ślubnego. Plakat wisi bardzo nisko, na wysokości oczu małego dziecka.
Plansze rozwiesiło Stowarzyszenie "Damy Radę". Jak ustalił "Nasz Dziennik", organizacja skutecznie lobbowała i w efekcie jest jednym z inicjatorów szkodzących rodzinie zapisów w rządowym projekcie nowelizacji Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Między innymi tego o uprawnieniu pracowników socjalnych do odbierania dzieci rodzicom bez wyroku sądowego. Jak powiedziała nam Beata Mirska, prezes stowarzyszenia, procedowany w Sejmie projekt ustawy jest efektem lobbingu tej organizacji. Stowarzyszenie w ramach grupy roboczej powołanej w 2008 roku przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zgłosiło postulaty o wprowadzenie do obecnie obowiązującej Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie zapisów o możliwości przeprowadzenia bezpłatnych obdukcji lekarskich, regulacji o całkowitym zakazie bicia dzieci oraz nadaniu pracownikom socjalnym możliwości odbierania (bez wyroku sądu) dzieci rodzicom w sytuacji, gdy uznają oni, że doszło do przemocy. Postulaty te stowarzyszenie propagowało już wcześniej podczas kampanii "STOP PRZEMOCY W RODZINIE" rozpoczętej w 2007 roku, w ramach której na ulicach polskich miast rozwieszano plakaty o tej tematyce. Teraz sztandarowym afiszem kampanii jest billboard przedstawiający matkę z dzieckiem mających wyraźne ślady maltretowania. Na uwagę zasługuje napis - fragment przysięgi małżeńskiej "oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci". I zaciśnięta w pięść męska dłoń. Kampania "STOP PRZEMOCY W RODZINIE" zakończyła się w styczniu 2008 roku. - Dramatyzm tego plakatu był po to, by była określona reakcja społeczeństwa na zjawisko przemocy w rodzinie - deklaruje Mirska.
Afisze rozwieszono w wielu miejscach, na rogach ulic i w sklepach. Jeszcze dziś można je zobaczyć na ulicach Warszawy. Zdaniem dr Edyty Kowalczyk, psychologa społecznego z Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach, grafika plakatu ma na celu deprecjację małżeństwa jako związku sakramentalnego. - Wykorzystanie słów przysięgi małżeńskiej jest tu uderzeniem w małżeństwo pojęte jako związek sakramentalny. To wyraźna sugestia, że to właśnie w normalnych małżeństwach katolickich dochodzi do przemocy. Co sugeruje, że w wolnych związkach do tego nie dochodzi, więc optujmy za takimi związkami - mówi Kowalczyk.
Stowarzyszenie "Damy Radę" liczy na przegłosowanie ustawy w Sejmie.
- Mamy nadzieję, że Sejm przegłosuje tę nowelizację. Kiedy ustawa wejdzie w życie, podejmiemy kolejną akcję - planujemy, by we wrześniu br. objechać kraj wzdłuż i wszerz po to, żeby zapoznać służby terenowe z możliwościami, które daje ta nowelizacja. Chodzi nam o to, by uczulić pracowników socjalnych, lekarzy rodzinnych na zjawisko przemocy w rodzinie - mówi Beata Mirska, prezes stowarzyszenia. Zapowiada, że w spotkaniach mają uczestniczyć, oprócz lekarzy i pracowników socjalnych, także władze lokalne, policja oraz rodziny ofiar przemocy. Koszty spotkań mają pokryć darczyńcy, w tym m.in. przedsiębiorstwa prywatne i państwowe. Natomiast pomoc w ich organizowaniu zadeklarowali politycy różnych frakcji politycznych. O dziwo, nawet Jolanta Szczypińska z PiS. Z Platformy Obywatelskiej Beata Małecka-Libera oraz Magdalena Kochan, które mają uczestniczyć w spotkaniach. - Zgłosiłam już swoją gotowość do organizowania tej kampanii, ale nie ustaliłam jeszcze szczegółów naszej współpracy z prezes Mirską - powiedziała nam Szczypińska. Jak z kolei deklaruje Kochan, organizowanie takich spotkań jest konieczne po to, "by na forum publicznym zostały poruszone tematy, o których do tej pory publicznie się nie wypowiadano". - Będę się angażowała w propagowanie zapisów tej ustawy. Jest potrzeba zorganizowania szeregu spotkań i rozmów na temat przemocy i rozwiązań, jakie w tym zakresie niesie ustawa. Sądzę, że będą one okazją do włączenia w dyskusję samorządów terytorialnych. Jest to konieczne, gdyż będą one musiały opracować plany przeciwdziałania zjawisku przemocy na swoim terenie. Wprowadzenie nowego prawa budzi wiele pytań. Monitorowanie tego, jak ono będzie wchodzić w życie, jest bardzo istotne. Potrzebna jest dyskusja między tymi, którzy tworzyli prawo, a tymi, którzy będą je wykonywać - mówi Kochan. Zdaniem Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, nie chodzi tu o żadną dyskusję nad ustawą, ale o tępą propagandę. - Moim zdaniem, takie spotkania będą służyć nie dyskusji, ale wyłącznie propagowaniu idei ustawy, która de facto zakłada prymat państwa nad rodziną. Ambicją ustawodawcy jest po prostu kontrola całego społeczeństwa. Ciekaw jestem, czy w czasie tych spotkań będzie nadmienione, iż ustawa wywołała ogromne oburzenie społeczne. Nasze stowarzyszenie zebrało już ponad 23 tys. podpisów od osób, które się tym zapisom sprzeciwiają - tłumaczy Tomasz Elbanowski, prezes stowarzyszenia.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2010-03-05

Autor: jc