Szukanie pieniędzy na walkę z powodzią
Treść
W wielu miejscach kraju trwa sprzątanie i liczenie strat, w innych - oczekiwanie na wielką wodę. Powodzian nie opuszcza lęk przed tym, co przyniesie kolejny dzień. Samo wypompowanie wody może zająć kilka tygodni. Ludzie wciąż czekają na pomoc, o której rząd tak dużo mówi.
W Warszawie poziom Wisły wczoraj opadał i po południu jej stan wynosił 720 centymetrów. Władze stolicy zdecydowały już o otwarciu zamkniętych w obawie przed zalaniem szkół, przedszkoli i żłobków. Wał Miedzeszyński zostanie otwarty w sobotę o godz. 6.00. Fala wezbraniowa powoli opuszcza Mazowsze. Wczoraj zaczęły przesiąkać wały, zagrożona była dolna przepompownia wody w Dobrzykowie, który już trzeci dzień walczy z wysoką wodą. Z kolei fala kulminacyjna, która dotarła wczoraj do Płocka, po raz kolejny zalała osiedle Borowiczki. Podtopionych było ponad 20 domów. Fala zaczęła też spływać do zbiornika we Włocławku, a wieczorem dotarła do Torunia. Dzisiaj - do Bydgoszczy, gdzie według hydrologów, może przekroczyć poziom 760 centymetrów. W woj. lubelskim poziom Wisły powoli opada. Stany alarmowe były wczoraj przekroczone jeszcze w Annopolu, Puławach i Dęblinie. Rzeka w tych miejscach nie zagraża już przerwaniem wałów i powoli wraca do koryta.
Fala przesuwa się na północ. Wzrasta poziom wody w Wiśle na Pomorzu. Jak prognozuje IMiGW, w niedzielę, najpóźniej w poniedziałek, fala wezbraniowa powinna wpaść do Bałtyku.
Na Odrze stany alarmowe obowią zywały jeszcze na 39 stacjach wodowskazowych od Brzegu do Gryfina. Wczoraj fala przybyła do Nowej Soli. Z kolei w Marcinowicach na Dolnym Śląsku po ulewnym deszczu wody zalały kilkanaście gospodarstw.
Na Podkarpaciu rozpoczęły się kontrole budynków uszkodzonych przez powódź. Powodzianie, o ile to możliwe, proszeni są o przygotowanie dokumentacji technicznej obiektów. W Jaśle trwa akcja dezynfekowania budynków zarówno prywatnych, jak i publicznych. Tylko w tym mieście podczas powodzi ucierpiało ponad 1,3 tys. rodzin zamieszkałych w mieszkaniach spółdzielczych. Na północy Podkarpacia woda powoli zaczyna spływać z zalanych osiedli Tarnobrzega i miejscowości powiatów tarnobrzeskiego i mieleckiego.
Dotychczas z powodu powodzi w Polsce trzeba było ewakuować ponad 31 tys. osób. Według IMiGW, w najbliższym czasie nie istnieje niebezpieczeństwo wezbrań wywołanych lokalnymi opadami deszczu.
Coraz większe żniwo zbierają osuwiska. Najtrudniejsza sytuacja jest w gminie Lanckorona w Małopolsce, jak również na Podkarpaciu, gdzie zostało zniszczonych ponad trzysta budynków. W Strzyżowie i powiecie strzyżowskim teren osuwiska objął kilkadziesiąt hektarów. Jak wynika z danych Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego, na Podkarpaciu jest ponad 100 osuwisk, z czego wiele jest czynnych. - Tylko w gminie Strzyżów z powodu osuwisk ucierpiało blisko 30 domów, z czego połowa nadaje się do wyburzenia - informuje starosta strzyżowski Robert Godek. Spore szkody wyrządziły też osuwiska w gminie Glinik Charzewski, gdzie ziemia wciąż się osuwa. Żywioł uszkodził też wiele dróg lokalnych. Utrudnienia są m.in. na drodze krajowej nr 9 do przejścia granicznego w Barwinku.
Rząd w ogniu pytań
W Sejmie informację na temat sytuacji powodziowej przedstawiał wczoraj szef MSWiA Jerzy Miller. Jak stwierdził, na walkę z żywiołem wypłacono już ponad 70 mln zł, a na zasiłki celowe - 195,5 mln zł dla 32,5 tys. poszkodowanych. Minister przypomniał, że dodatkowo jest możliwość otrzymania pomocy do 20 tys. zł na remont domów. Pieniądze te, jak dodał, są rozliczane na podstawie faktur i zaświadczeń, ale bez opinii rzeczoznawcy. Opinia taka jest natomiast wymagana, kiedy poszkodowani ubiegają się o pomoc na remont domu w wysokości do 100 tys. złotych.
Minister Miller, który znalazł się w ogniu pytań, musiał ustosunkować się także do szczegółów związanych z wypłatami świadczeń dla poszkodowanych. Posłowie Franciszek Stefaniuk (PSL) i Maria Zuba (PiS) postulowali, aby rolników, których gospodarstwa zniszczyła powódź, uznać za bezrobotnych i przyznać im taki status. Maria Zuba pytała, czy przeznaczono już na to odpowiednie środki w budżecie. Posłowie domagali się także jak najszybszej wypłaty pieniędzy w ramach dopłat bezpośrednich dla rolników. Ponadto chcieli usłyszeć, kiedy powstanie skoordynowany plan przeciwpowodziowy dla kraju. Zwracali również uwagę, że Najwyższa Izba Kontroli już na początku br. alarmowała o złym zabezpieczeniu przeciwpowodziowym południowej Polski, z czego nie wyciągnięto żadnych wniosków, a dowodem są ogromne zniszczenia na tych obszarach. W ocenie PiS, pieniądze, jakie rząd Donalda Tuska przeznacza na pomoc powodzianom, to zbyt mało. Dlatego klub PiS złożył w Sejmie tzw. pakiet działań przeciwpowodziowych, który zakłada m.in. zwiększenie zasiłków dla powodzian z 6 tys. zł do 12 tys. zł i przeznaczenie 2,6 mld zł na usuwanie skutków powodzi oraz sfinansowanie wakacji dla dzieci z terenów powodziowych.
W Belwederze odbyło się posiedzenie Rady Gabinetowej zwołanej przez marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. Posiedzenie dotyczące walki z powodzią zostało zbojkotowane przez kluby opozycyjne. Jak argumentowali posłowie Prawa i Sprawiedliwości, decyzja o zwołaniu Rady Gabinetowej to kolejna odsłona kampanii wyborczej kandydata PO; zdaniem SLD, gremium miało na celu ukazanie marszałka Sejmu w roli męża stanu, który panuje nad sytuacją w kraju i rozlicza rząd z jego dokonań w obliczu powodzi. Przypomnijmy, że Rada Gabinetowa nie ma zdolności do podejmowania żadnych wiążących decyzji. Dziś - jak zapowiedział Komorowski - Sejm ma powołać komisję nadzwyczajną w sprawie ustaw i uchwał związanych z powodzią.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2010-06-11
Autor: jc