Tak zapełniały się więzienia
Treść
Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej apeluje o usunięcie na stałe z przestrzeni publicznej w Warszawie pomnika ku czci sowieckich żołnierzy.
Kilka tysięcy osób wzięło udział w centralnych uroczystościach upamiętniających Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie. W absolutnej ciszy i skupieniu wysłuchano wystąpień bohaterów tamtych dni, m.in. prezesa Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Stanisława Oleksiaka, który przypomniał, że żołnierze podziemia „mieli być wyklęci z naszej pamięci, ale ta klątwa została już zdjęta”.
– Dziś, wbrew intencjom władz komunistycznych, większość Polaków ich zna. Znajdują się dziś na kartach podręczników, zaczynają mieć swoje ulice i place – mówił Oleksiak.
Głos zabrał również Wacław Sikorski, jeden z żołnierzy podziemia, więzień Informacji Wojskowej, a potem MBP, skazany po fikcyjnym procesie na karę śmierci, później zamienioną na dożywocie.
Wspominał tych, z którymi dzielił więzienną celę: gen. Antoniego Hedę „Szarego” i mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zaporę”. Przemawiający w imieniu Związku Żołnierzy NSZ Artur Zawisza przywołał nazwiska ostatniego komendanta NSZ ppłk. Stanisława Kasznicy „Przepony” oraz Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja” z Pogotowia Akcji Specjalnej NZW.
Uczestnicy uroczystości wysłuchali również przejmującego Apelu Poległych. Wymieniono w nim najważniejszych dowódców oddziałów i zgrupowań, które w latach 1944-1963 stawiały opór sowietyzacji, m.in.: gen. Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka”, Jana Stanisława Jankowskiego, delegata Rządu RP na Kraj, gen. Augusta Fieldorfa „Nila”, rtm. Witolda Pileckiego, por. Józefa Kurasia „Ognia”, mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, i dziesiątki nazwisk innych żołnierzy Armii Krajowej, Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, Narodowych Sił Zbrojnych i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego.
Profesor Jan Żaryn, przemawiający w imieniu Społecznego Komitetu Obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, organizatora uroczystości, przypomniał, że w latach powojennych pod bronią było ok. 200 tys. żołnierzy i cywilów wspierających ich działalność.
– Ogarniamy dzisiaj ich wszystkich pamięcią, ponieważ są symbolem, esencją Narodu Polskiego, tą częścią, która wówczas postanowiła zamanifestować prawo Polski do niepodległości – wskazał.
Dodał, że zostali skazani na śmierć przez władze komunistyczne, które przy pomocy „mówiących po polsku, ale czujących po moskiewsku” ludzi podjęły akcję likwidacji polskiego podziemia niepodległościowego.
– Zapełniły się więzienia i groby. Odbywające się nocami tajemne pochówki dopiero dziś są powoli odkrywane na Łączce powązkowskiej, na Służewcu. Tych miejsc jest dużo więcej – wspominał Żaryn.
Monumenty tylko dla patriotów
Pod Grób Nieznanego Żołnierza przyszli posłowie PiS, Jarosław Kaczyński, Małgorzata Gosiewska, Mariusz Błaszczak, były poczty sztandarowe organizacji kombatanckich i społecznych, motocykliści z Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego, grupy rekonstrukcji historycznej, harcerze, członkowie „Strzelca” i kompania Dowództwa Garnizonu Warszawa.
Wiele osób trzymało w dłoniach portrety żołnierzy podziemia antykomunistycznego. Prezes Światowego Związku Żołnierzy AK Stanisław Oleksiak wygłosił bardzo ważne słowa, apelując o likwidację pomnika żołnierzy sowieckich na warszawskiej Pradze i postawienie w jego miejscu monumentu upamiętniającego uczestników Powstania Antykomunistycznego.
– Apeluję do władz miasta stołecznego Warszawy i do państwa polskiego, aby w tym miejscu godnie uhonorować tych, którzy na przestrzeni dziejów stawiali opór wschodniemu zaborcy, byli ofiarami jego okrucieństw, a także żołnierzom podziemia niepodległościowego, którzy ginęli w obronie prawa Polaków do niepodległości. To miejsce zasługuje na szczególną pamięć. Zasługuje na to, by kłamstwo odeszło wraz z bolszewickim pomnikiem do lamusa historii – dodał.
Przypomnijmy, że decyzją Hanny Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy, pomnik polsko-radzieckiego braterstwa broni – tzw. czterech śpiących – ma po remoncie związanym z budową II linii metra wrócić do centrum Pragi. Jego geneza jest symboliczna. Wzniesiono go po Powstaniu Warszawskim, dokładnie w czasie, gdy na terenie całej prawobrzeżnej Warszawy NKWD urządzało więzienia dla ludzi związanych z polskim podziemiem zbrojnym i konspiracją, z uczestnikami powstania, którzy przedostali się na drugi brzeg Wisły włącznie.
Przywrócenie pomnika oprotestowała duża część warszawiaków, a w szczególności mieszkańcy bloków, pod oknami których mają stanąć gigantyczne figury sowieckich sołdatów.
– Wokół tego miejsca w latach 1944-1945 do 1956 r. znajdowały się największe katownie NKWD, potem UB, areszty i więzienia. To miejsce zasługuje na szczególną pamięć. Zasługuje, by kłamstwo odeszło wraz z bolszewickim pomnikiem do lamusa historii – argumentował Oleksiak.
Po uroczystości uformował się wielotysięczny pochód, który z transparentem „Chwała Żołnierzom Wyklętym. Podziemna Armia powraca” przeszedł z placu Piłsudskiego do archikatedry warszawskiej. Tam w godzinach wieczornych, dokładnie w czasie, gdy w więzieniu mokotowskim rozstrzeliwano członków IV Komendy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, została odprawiona Msza św. pod przewodnictwem ks. bp. Antoniego Pacyfika Dydycza.
– Wrogowie Polski zacierali pamięć o straszliwych ordach. W tych zbrodniach zaczęli uczestniczyć nasi rodacy. Zaczęto ścigać i wydawać wyroki, powołując się na imię Polski. Nic dziwnego, że nie możemy przejść wobec tych zbrodni obojętnie – podkreślał ordynariusz drohiczyński.
– Bolesna to prawda. Grzechy bratobójstwa zaczęły się pojawiać podczas II wojny, ale ich nasilenie nastąpiło z nadejściem panowania komunistycznego. Wyjątkowo bolesne było to, że nasi bracia w tym wykrwawianiu i upadlaniu polskiego Narodu współpracowali z sowieckimi siepaczami – przypomniał.
Nasz Dziennik Poniedziałek, 4 marca 2013Autor: jc