Teatralne sztuczki wokół immunitetu Ziobry
Treść
To już przesądzone. Zbigniew Ziobro złoży immunitet poselski, ponieważ do Sejmu wpłynął już taki wniosek Prokuratury Okręgowej w Płocku. Były minister sprawiedliwości zapowiedział, że sam zrezygnuje z ochrony prawnej jeszcze przed głosowaniem takiego wniosku przez Sejm. Ziobro przekonywał również, iż czyni to, ponieważ jest ofiarą zemsty ze strony Platformy Obywatelskiej. Deklaracja Ziobry to jednak, podobnie jak deklaracje posła Kurskiego, gest bez znaczenia. Koalicja PO - PSL wspierana przez Lewicę ma wystarczającą większość, by zabrać immunitet Ziobrze, z kolei PiS najwyraźniej obawia się kompromitacji, jaką byłby dla partii Kaczyńskiego wynik głosowania. - Jestem człowiekiem przyzwoitym, uczciwie zwalczałem w Polsce korupcję. Działałem zgodnie z prawem, jeszcze raz postąpiłbym tak samo. To, co się dzieje, to zemsta Donalda Tuska za to, że zwalczałem korupcję w czasie, gdy uwikłani w nią byli politycy i ludzie biznesu związani z PO - mówił wczoraj podczas konferencji prasowej w Sejmie poseł PiS i były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który podtrzymał swoją wcześniejszą deklarację, że jeśli prokuratura będzie chciała postawić mu zarzuty, to on sam, przed głosowaniem wniosku, z immunitetu zrezygnuje. Wczoraj taki wniosek przygotowany przez Prokuraturę Okręgową w Płocku wpłynął do Sejmu. Prokuratura chce uchylenia immunitetu, co pozwoliłoby śledczym na postawienie mu zarzutów przekroczenia uprawnień i nadużycia władzy. Sprawa związana jest z postępowaniem dotyczącym mafii paliwowej. Informacje z tego śledztwa zreferował prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu krakowski prokurator Wojciech Miłoszewski na polecenie właśnie Ziobry, który wówczas pełnił funkcję prokuratora generalnego. - Premier Donald Tusk musi się czegoś bardzo bać, skoro decyduje się na oskarżenie mojej osoby. Apeluję do Tuska, żeby się tak bardzo nie bał, że nie ma się czego bać, jeżeli działa się zgodnie z prawem. Chyba że to prawo się nagina dla próby wyeliminowania przeciwnika politycznego - mówił dziennikarzom Ziobro. Były minister sprawiedliwości chce, by najpierw odbyła się debata dotycząca złożonego w jego sprawie wniosku o uchylenie immunitetu. To ma pozwolić posłom PiS na publiczną krytykę poczynań ministra Ćwiąkalskiego, nie tylko w tej sprawie, ale również w związku z działaniami prokuratury wymierzonymi w dziennikarzy, którzy byli obecni podczas rewizji ABW w domach członków Komisji Weryfikacyjnej WSI. Po debacie Ziobro zrzeknie się oficjalnie immunitetu. Tyle że taka deklaracja Ziobry to gest pod publiczkę. Za uchyleniem immunitetu opowiadają się posłowie koalicji PO - PSL oraz Lewicy, a to wystarczająca większość, by taką decyzję przeforsować. Z kolei klubowy kolega Ziobry - poseł Jacek Kurski jest zdania, że ten dobrowolnie z immunitetu rezygnować nie powinien, a głosowanie w tej sprawie będzie, w jego opinii, "głosowaniem za odrzuceniem walki z korupcją w Polsce i sądzeniem tych, którzy z korupcją walczą". - Będę namawiał Zbyszka, aby nie zrzekał się immunitetu, aby podczas głosowania nad tym wnioskiem każdy poseł polskiego Sejmu wypowiedział się, czy jest za mafią paliwową, czy za Zbigniewem Ziobrą - argumentował Kurski. Polityk PiS jest również zdania, że fakt, iż wniosek o uchylenie immunitetu Ziobrze podpisał nie Ćwiąkalski, a prokurator krajowy Marek Staszak, to akt "wstrzemięźliwości Ćwiąkalskiego". - Rozumiem pana Ćwiąkalskiego, który nie chce dawać swojego podpisu pod ten haniebny proceder. Platforma powinna wyciągnąć z jego wstrzemięźliwości wnioski - mówił Kurski. Tyle że złożenie podpisu pod takim wnioskiem przez Staszaka jest zgodne z procedurami. Wniosek o uchylenie immunitetu parlamentarzyście opiniuje i zatwierdza Prokuratura Krajowa. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-07-10
Autor: wa
Tagi: zbigniew ziobro