To matka zasłużona dla Ojczyzny
Treść
Z prof. Lechem Ludorowskim, prezesem Towarzystwa im. Henryka Sienkiewicza w Lublinie, przewodniczącym Prezydium Komitetu Ratowania Grobu Matki Henryka Sienkiewicza, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler
VIII Tom Studiów Sienkiewiczowskich, który ukazał się pod Pana Profesora redakcją, to niewątpliwie bardzo ważna pozycja w dziejach tej dyscypliny. Na co chciał Pan Profesor położyć szczególny nacisk w tym tomie?
- Tom jest poważny i ważny. Zawiera całą ciekawą serię dociekań biografistycznych, w niej studia, które są prawdziwym odkryciem matki Henryka Sienkiewicza. Po raz pierwszy wyszliśmy poza jej "cmentarny biogram", który znajduje się na jej grobowej płycie kamiennej i udało nam się go trochę uszczegółowić i rozszerzyć. Odkryliśmy ją również jako pisarkę. Stefania z Cieciszowskich Sienkiewiczowa jest autorką bardzo interesujących dwóch utworów nowelistycznych, które wydobyłem z zapomnienia i wydałem w ubiegłym roku, w 135. rocznicę jej śmierci, w pierwszej książkowej edycji. Utwory te opublikowała w "Tygodniku Ilustrowanym", znakomitym czołowym polskim piśmie tamtej epoki, w roku 1864, a więc w okresie, kiedy w Polsce dogorywało jeszcze Powstanie Styczniowe. Na pewno nie są to utwory gorsze od tych, które pisała młoda Eliza Orzeszkowa. Stefania Sienkiewicz jest także autorką poezji okolicznościowej, która niestety się nie zachowała.
Posiadała więc, tak jak jej sławny syn, talent pisarski?
- Na pewno. Podkreślił to sam Henryk Sienkiewicz z okazji własnego jubileuszu w 1900 roku. Ale pani Stefania była ciężko zapracowaną kobietą, utrudzoną matką. Czyż miała możliwości rozwijania swoich uzdolnień literackich i pisania? Ona musiała zajmować się sześciorgiem swoich dzieci, które trzeba było wykarmić, wychować, wyedukować... Bo to ona była głową całej rodziny. Może gdyby jej mąż, poczciwy Józef Paweł Ksawery Sienkiewicz, był człowiekiem bardziej zaradnym i miał więcej szczęścia do "interesów", inaczej by to wyglądało. Wiadomo tylko, że ciężko pracował na utrzymanie licznej rodziny, która prowadziła bardzo skromne, nawet można powiedzieć - pełne niedostatków, a przy tym tułacze życie. Pan Józef był tylko wędrującym dzierżawcą kolejnych majątków. Sienkiewiczowie wiedli żywot "wędrowny". Siedmiokrotnie zmieniali miejsce zamieszkania. Co kilka lat musieli więc wszystko rozpoczynać od nowa! Brak stabilizacji odbił się na losach całej rodziny.
O Stefanii Sienkiewicz nie zachowało się jednak wiele informacji...
- To prawda. Przestudiowałem wszystkie nieliczne dokumenty, które pozostały po Stefanii Sienkiewiczowej. Szczegółowo zaś akt jej ślubu, metryki dzieci (zresztą prawie niewykorzystywane w dotychczasowych badaniach albo wykorzystywane zbyt powierzchownie i bezkrytycznie). Stąd "karuzela" z datą urodzenia. Gdyby badacze jednak zajrzeli do aktu ślubu i porównali z metryką zgonu, to ustaliliby jej roczną datę urodzenia, bo przecież jej metryki urodzenia niestety nie posiadamy. Wiemy tylko, że urodziła się w Warszawie. W tomie próbujemy jakoś racjonalnie zrozumieć dzieje tej rodziny. Myślę, że uzyskaliśmy tu postęp.
Co zasługuje tutaj na szczególne zainteresowanie?
- Najciekawsza jest główna, nieodgadniona tajemnica: co się stało z najstarszym bratem Henryka - Kazimierzem, dlaczego zniknął jak Ikar w morzu. Wiadomo, że walczył w 1863 roku, a po klęsce powstania emigrował do Francji i poległ pod Orleanem w 1871 roku. I to wszystko! Jakie były losy najmłodszej siostry Marii Felicjanny? Jest sporo interesujących pytań, na które nie ma zadowalających i pełniejszych odpowiedzi, ale w pewnych sprawach uzyskaliśmy znaczny postęp. Uważam więc, że ta część tomu dotycząca problemów biograficznych rodziny Sienkiewiczów to spore osiągnięcie. Nie było do tej pory zbiorowej księgi, która by w takiej skali rozwinęła ten temat. Są tu też interpretacje mało znanych epizodów "żywota" przyszłego noblisty, m.in. sprawa jego rzekomego udziału w Powstaniu Styczniowym. Przy okazji wznowiłem także niewydawane, zapomniane nowele Sienkiewicza: "Dzwonnik", reportażową nowelę dedykowaną Elizie Orzeszkowej (Przywróciłem tu właściwy tekst utworu. To moja osobista zasługa!); przypomniałem też "We mgle" - interesującą nowelę w nastroju "grottgerowską". W tomie znalazły się więc również teksty artystyczne, w ramach tzw. antologii przypomnień. Sądzę, że pokazujemy Sienkiewicza nieznanego, zapomnianego, a godnego szacunku i uznania. Jest tu rozprawa o jego czterdziestodniowej podróży do Hiszpanii jesienią 1888 roku i spotkaniu z kulturą tego kraju. Należy ono do mniej znanych z jego biografii, a ważnych epizodów i zaowocowało znakomitym reportażem pt. "Walka byków" (1889 r.). Tom pokazuje Sienkiewicza jako wielkiego polskiego pisarza o europejskim formacie. Są tu oczywiście także ciekawe interpretacje utworów noblisty, studia o recepcji i kronika działalności Towarzystwa. Księga ma 550 stron. Jest co czytać.
Część dochodu ze sprzedaży tego tomu przeznaczył Pan na budowę pomnika na grobie matki noblisty...
- Tak. Robimy wszystko, aby zebrać środki na wzniesienie tego ważnego dla kultury narodowej religijnego i patriotycznego pomnika, bo grób Stefanii Sienkiewiczowej jest nieustannie odwiedzany przez liczne wycieczki. Tym pomnikiem pragniemy ocalić to ważne miejsce od zapomnienia, uczynić źródłem wiedzy o narodowej przeszłości. Powinien on także pełnić rolę poznawczą, wychowawczą i kulturotwórczą. Pomnik musi emanować zwłaszcza aurą swojej sakralności. I tak będzie. Powinny się na nim znaleźć też odpowiednie inskrypcje informujące, kim była pani Stefania Sienkiewiczowa, jakie miała zasługi jako matka rodu i osoba, która zaszczepiła w swoim synu miłość do literatury. To matka zasłużona dla Ojczyzny.
Czy powstał już projekt pomnika?
- Tak. Jego autorem jest niezwykle doświadczony i utalentowany artysta, pan Witold Marcewicz, znany jako autor pięknych, oryginalnych pomników, pełnych prostoty i wzniosłości. Kreował już naszych bohaterów narodowych, upamiętniał martyrologię narodową, wielkie bitwy, tragedię Katynia. Teraz podejmie trudne wyzwanie, tworząc dzieło, do którego nie ma żadnej ikonografii, poświęcone osobie ważnej dla kultury polskiej. Gdy się dowiedział o naszym projekcie, tak się zafascynował ideą tego pomnika, aby pokazać matkę zasłużonego rodu, że postanowił dołożyć spory wkład własny. Projekty poprzedził licznymi studiami na żywych modelach, korzysta też z moich konsultacji. Swoją pracę traktuje jako dar dla kultury narodowej.
Co przedstawia jego projekt?
- Powstały dwa projekty. Pierwszy przedstawia na wysokim czarnym postumencie z 4 tablicami konfigurację siedmiu osób (matka i jej sześcioro dzieci - cztery dziewczynki i dwóch chłopców, tak jak w biografii Sienkiewiczowej), które są zespolone wzajemnym uściskiem. Matka Sienkiewicza przedstawiona jest tutaj jako kobieta w średnim wieku, ma ujmujący wyraz macierzyńskiej dobroci, czułości i zatroskania na twarzy. Na jej piersiach widnieje krzyż, na kolanach zaś trzyma otwartą książkę. Drugi projekt przedstawia przytulającą młodziutkiego Henryka Stefanię Sienkiewiczową, również z książką. Nad obojgiem wyrasta kilkumetrowa klasyczna kolumna opleciona gałązką wawrzynu, która jest symbolem wielkiej sztuki. To imponujący projekt. W wyborze projektu pomoże nam opinia znawców. Ale wszystko i tak zależy od pieniędzy.
Koszt samego pomnika zapewne nie jest mały?
- To prawda. Nasz monument ma przetrwać stulecia, będzie wykonany z najlepszego szwedzkiego granitu. Wysoki jest koszt materiału, narzędzi, ciężkiej pracy. Do tej pory dzięki ofiarności ludzi, tym najczęściej kilkuzłotowym datkom, zebraliśmy kilkanaście tysięcy złotych, a więc około jednej szóstej przewidywanych wydatków. Każdy, kto chciałby ratować tę pamiątkę narodową, może kupić nasze książki związane z Sienkiewiczem, z których dochód przeznaczony jest na ten pomnik, lub wpłacać datki na konto Towarzystwa im. Henryka Sienkiewicza: Bank Pekao SA IV/O w Lublinie 42 1240 2500 1111 0000 3765 9293 z konieczną adnotacją: "Grób matki Sienkiewicza". Z całego serca dziękujemy wszystkim darczyńcom za ich bezinteresowną i szlachetną ofiarność. Wszystkim, którzy już wsparli nasze wspólne, doniosłe dzieło, prześlemy wkrótce ikonotekę przedstawiającą projekty pomnika wraz z osobistym podziękowaniem.
Dziękuję Panu za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-08-08
Autor: wa