Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Trzeciego dziecka nie przewidziano

Treść

Jak długo dziedzic jest nieletni, niczym nie różni się od niewolnika, chociaż jest właścicielem wszystkiego. Aż do czasu określonego przez ojca podlega on opiekunom i rządcom. (Ga 4, 1) Czas wakacji - oprócz wypoczynku i regeneracji sił - jest także okazją do spotkań z ludźmi spoza codziennego kręgu. A że podróże kształcą, to wszyscy wiemy od małego. Także inne powiedzenie: "Cudze chwalicie, swego nie znacie" - staje się oczywiste dla odwiedzających zagraniczne zakątki. Wielka to szkoda, że posiadając tak zróżnicowany krajobraz, góry, morze, jeziora, lasy i mnóstwo wspaniałych zabytków kultury, nie umiemy wykorzystać ich walorów i zachęcić nie tylko rodaków, ale też obcokrajowców do jak najczęstszego odwiedzania naszych rodzimych miejsc. Sytuacja i tak poprawiła się w ciągu ostatnich kilkunastu lat, głównie za sprawą indywidualnych właścicieli, którzy zadbali o infrastrukturę turystyczną, ale ta infrastruktura nadal jest niewystarczająca, szczególnie w odniesieniu do rodzin z dziećmi. Odpowiedzialne instytucje i rząd zdziałały na tym polu niewiele. Z deklaracji polityków dochodzących do władzy o zauważeniu rodzin i wyjściu naprzeciw ich potrzebom, o zapewnieniu lepszego poziomu życia - pozostają tylko złudzenia. Rodziny, zwłaszcza wielodzietne, ciągle są dyskryminowane. Widać to zarówno w drobiazgach, jak i w niepokojących zapowiedziach likwidacji korzystnej ulgi podatkowej. Mała rzecz, jaką jest tzw. bilet rodzinny na wejście do muzeów lub miejsc rekreacji, jest unikatem, a bywa, że gdy stosuje się ten drobny przywilej, jest on wykoślawiony. Spotkałam się w pewnej instytucji z biletem rodzinnym dla rodziców z dwojgiem dzieci. Gdy spytałam, co z trzecim dzieckiem i następnym, odesłano mnie do zarządu. Nie przewidziano większej liczby potomstwa! Zorganizowanie wypoczynku dla kilkorga dzieci jest dla rodziców nie lada wyzwaniem. Nie możemy równać się z tymi krajami Unii Europejskiej, w których dzieci traktowane są z należytą uwagą i szacunkiem, a rodzice otrzymują wsparcie finansowe z uwagi na swoje rodzicielstwo. Jest szyderstwem zachęcanie młodych ludzi do pozostawania w związkach nierokujących rozwoju, a jednocześnie obciążanie rodzin z dziećmi, które będą generować w przyszłości dochody i dźwigać ciężar utrzymania coraz większej grupy ludzi w wieku poprodukcyjnym. Wydaje się, że media z UE przyswajają tylko przeróżne formy demoralizacji społeczeństwa. Chętnie rozpisują się na temat "ślubów" homoseksualnych, czyniąc z tego marginesu społecznego symbol nowego, wspaniałego świata, a nie zajmują się z taką samą gorliwością np. popularyzacją zdrowych rodzinnych wakacji rodziców z kilkorgiem dzieci. Równie niechętnie poświęcają miejsce uroczystościom patriotycznym i religijnym. W tych krajach UE, które posiadają jeszcze własne media, uroczystości narodowe i lokalne zajmują odpowiednie miejsce. Takie wydarzenie, jakim był Cud nad Wisłą, byłoby okazją do podniesienia ducha i kondycji społecznej, a także sposobem na przyciągnięcie jak największej liczby odwiedzających. Na Zachodzie potrafią wykorzystać nawet małe zdarzenie, aby nadać mu rangę ważnego, i jeszcze zarobić pieniądze. U nas w dalszym ciągu sprawa kuleje. Martwi, że my sami jakby jeszcze nie dorośliśmy do troski o wspólne dobro, którym jest nasza Ojczyzna - i w sensie materialnym, i pozamaterialnym. Ale tak będzie, dopóki tatusiowie nie zrozumieją, że imponowanie piwnym brzuchem i wytatuowanym ramieniem kilkuletniemu synkowi nie spowoduje w nim potrzeby rozwoju intelektualnego i duchowego. Nadmierna konsumpcja służy egoizmowi, który jest zaprzeczeniem otwartości i wrażliwości na sprawy innych, nie tylko swoje. Hanna Wujkowska "Nasz Dziennik" 2008-08-11

Autor: ab