Trzy dokumenty, trzy sprzeczności
Treść
- Jesteśmy wstrząśnięci tym, jak to wszystko wygląda. Modlimy się tylko o jedno, żeby te wszystkie fałszerstwa, niezgodności były na papierze, a nie w trumnach - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Magdalena Merta. - Mamy taką nadzieję, że cokolwiek mówi ta dokumentacja, to w naszych grobach są nasi bliscy - dodaje.
W opinii prawników, casus Tomasza Merty można rozpatrywać jako działania mające na celu "utrudnianie lub udaremnianie postępowania karnego" poprzez podrobienie "w celu użycia za autentyczny" dokumentu. Jest to zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności.
Z informacji "Naszego Dziennika" wynika jednak, że to nie jedyne rozbieżności w dokumentacji dotyczącej Tomasza Merty. Poważne zastrzeżenia budzą kwestie identyfikacji oraz przeprowadzenia badań genetycznych. Są poważne wątpliwości, czy rzeczywiście do nich doszło. W jednym dokumencie są informacje o pobraniu krwi do badań genetycznych. W drugim z kolei jest mowa o pobraniu w tym samym celu wycinka mięśnia, którego jednak nie pobrano w trakcie sekcji. Natomiast w trzecim miejscu stwierdza się, że w ogóle nie pobierano żadnego materiału do badań genetycznych.
Wdowa po byłym wiceministrze kultury dotychczas nie złożyła wniosku o ekshumację, ale po poniedziałkowej ekshumacji Zbigniewa Wassermanna nie wyklucza podjęcia takiej decyzji.
Jaką decyzję podejmie w tym względzie prokuratura? - Decyzji o ekshumacji zwłok prokuratura nie podejmie ad hoc. Muszą być spełnione przesłanki formalnoprawne (określone w art. 209 i 210 kpk). Ponadto prokuratura musi dysponować kompletem dokumentacji sądowo-medycznej ciał ofiar katastrofy, w oparciu o którą może nastąpić rozstrzygnięcie procesowe w tym zakresie - stwierdza kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. W przypadku ministra Wassermanna decyzja o ekshumacji była poprzedzona zgromadzeniem krajowej dokumentacji medycznej dotyczącej jego osoby.
Prokuratura podkreśla, że "w dalszym ciągu nie otrzymała od strony rosyjskiej kompletu dokumentacji sądowo-medycznej". - Dokumentacja, która została już przekazana, stanowi przedmiot analizy specjalnie powołanego w tym celu podzespołu śledczego prokuratorów Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie - podkreśla Maksjan. n
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2011-08-31
Autor: jc