[TYLKO U NAS] Dr A. Kozicki: W Polsce realizowany jest scenariusz ,,kolorowej rewolucji"
Treść
W Polsce realizowany jest scenariusz „kolorowej rewolucji”, a przynajmniej wiele jego istotnych punktów. Przede wszystkim jest to zbieranie ludzi przez nowoczesne komunikatory. Mamy element stymulowania pewnej „spontaniczności”. Następnie wyłania się pewien komitet, dzisiaj mamy Radę Konsultacyjną Strajku Kobiet. Zbiera się „spontaniczne” postulaty i w tym momencie mamy już protest polityczny – mówi dr Aleksander Kozicki, historyk i politolog, podczas audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.
Od ponad dwóch tygodni w Polsce trwają protesty przeciwników orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który uznał tzw. przesłankę eugeniczną za niezgodną z konstytucją. Przedstawiciele Lewicy oraz feministek wyszli na ulicę w celu wprowadzenia swoich postulatów, m.in. zabijania dzieci nienarodzonych na życzenie, dymisji rządu oraz zniesienia lekcji religii w szkołach. Dr Aleksander Kozicki dostrzega wiele podobieństw trwających protestów do „kolorowej rewolucji”.
– W Polsce realizowany jest scenariusz „kolorowej rewolucji”, a przynajmniej wiele jego istotnych punktów. Przede wszystkim zbieranie ludzi przez nowoczesne komunikatory, przy czym proszę zwrócić uwagę, że – przynajmniej na początku protestów – nie mieliśmy formalnych organizatorów. Nie możemy ich mieć, bo prawo w związku z obecną sytuacją zdrowotną w Polsce na to nie pozwala. To są elementy wspólne dla wszystkich „kolorowych rewolucji”. Mamy element stymulowania pewnej „spontaniczności”. Następnie wyłania się pewien komitet, dzisiaj mamy tę Radę Konsultacyjną Strajku Kobiet. Zbiera się „spontaniczne” postulaty i w tym momencie mamy już protest polityczny – wyjaśnia dr Aleksander Kozicki.
Z politologicznego punktu widzenia strajkujący zachowują się w niewłaściwy sposób, który nie przyniesie oczekiwanego efektu. Jak twierdzi ekspert, „tłum jest agresywny i odrażający”.
– Dlaczego jest źle? Ponieważ ten tłum jest agresywny, on jest odrażający. Popełniono błąd, trzeba było najpierw wysłać dziewczęta, które całymi dniami klęczałyby przed biurami Prawa i Sprawiedliwości. Obraz takiego protestu byłby wstrząsający dla zwykłego człowieka. Byłby on na tyle wstrząsający, że z biegiem czasu zwykły człowiek przeszedłby na stronę ofiar, czyli osób klęczących przed biurami PiS-u. Następnie należało wręczać kwiaty policjantom. Są to pewne socjotechniki, które były realizowane w innych „kolorowych rewolucjach” – wyjaśnia historyk.
Jak ocenia dr Aleksander Kozicki, w Polsce na szczęście nie stosuje się takich technik, bo doprowadziłyby one do głębokiej dezorientacji społeczeństwa. „To jest cecha charakterystyczna dla Lewicy w Polsce, że jest ona wysoce nieumiejętna” – dodaje.
– Wynika to z tego, że program edukacji seksualnej, program eksternistów obyczajowych jest jakby zawieszony w próżni. Gdyby Lewica najpierw wygenerowała program 500+, a razem z nim pakiet edukacji seksualnej, to prawdopodobnie Polacy by to chwycili, tłumacząc sobie, że „są to jakieś głupoty, które będą na marginesie, a pieniądze są dla mnie i dla mojej rodziny”. W ciągu kilku lat, podczas jednej lub dwóch kadencji, zdeprawowanoby młode pokolenie polskie, a potem bardzo szybko odebrano te pieniądze – wskazuje dr Aleksander Kozicki.
W gdańskim muzeum zbierane są pamiątki związane z obecnymi protestami kobiet. Prezydent miasta Aleksandra Dulkiewicz popiera akcję, sprzeciwiając się obecnemu rządowi. Historyk dr Aleksander Kozicki ocenia, że celem inicjatywy jest stworzenie mitu dla przyszłych pokoleń Polaków.
– Tak jak stworzono mit roku 1968 i 1969 w Europie Zachodniej, Paryskiego Maja, czy też marszów antywojennych w USA i w Europie Zachodniej. Przecież te zachowania, z którymi mieliśmy do czynienia pod koniec lat 60. w Europie Zachodniej, były jeszcze bardziej absurdalne od tych, z którymi mamy do czynienia w Polsce. A jednak stworzono pewien mit i w naszej sytuacji będzie pewnie tak samo – mówi dr Aleksander Kozicki.
Aleksandra Dulkiewicz ogłosiła zwycięstwo strajkujących nad rządem.
– O żadnym zwycięstwie nie może być mowy. Ono było od początku niemożliwe w kwestii przewrócenia polskiej sceny politycznej i ładu publicznego, ponieważ nastolatki są do tego niezdolne – wyjaśnia gość audycji „Aktualności dnia”.
Politolog za obecną sytuację na polskich ulicach obwinia m.in. uczelnie, gdzie dominuje popkultura i przyzwolenie na zabijanie nienarodzonych dzieci.
– Nie zazdroszczę teraz kuratorom. Jest mi bardzo żal tych nauczycieli, wychowawców i wykładowców akademickich, którzy są jak najdalej od tego typu instrumentalnego wykorzystywania młodzieży. Obiektywnie są oni w bardzo trudnej sytuacji – ocenia historyk.
Cała rozmowa dostępna jest [tutaj].
radiomaryja.pl
Żródło: radiomaryja.pl,
Autor: mj