Przejdź do treści
Przejdź do stopki

[TYLKO U NAS] Podinsp. T. Krupa o wtorkowej eskalacji na granicy z Białorusią: Reakcja z naszej strony musiała być zdecydowana. Gdyby te osoby nie atakowały polskich służb, nie miałyby mokrych ubrań

Treść

Była to bardzo dynamiczna sytuacja. Byłem tuż za policjantami stojącymi w pierwszym szeregu. W naszą stronę leciał grad kamieni. Na początku, kiedy atak się zaczął, w stronę policjantów – oprócz kamieni, gałęzi – były rzucane granaty błyskowo-hukowe. Wiadomo, granaty nie są przedmiotami, do których migranci mają dostęp. Ktoś im to musiał dostarczyć. Służby białoruskie bez wątpienia brały udział w przygotowaniu tej sytuacji. W trakcie ataku, gdy agresja przeniosła się na terminal w Kuźnicy, widzieliśmy, jak służby białoruskie donoszą worki z kamieniami (…). Reakcja z naszej strony musiała być zdecydowana. Gdyby te osoby nie atakowały polskich służb, nie miałyby mokrych ubrań – mówił podinsp. Tomasz Krupa, rzecznik prasowy podlaskiej policji, w czwartkowej audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.

Podinspektor Tomasz Krupa skomentował sytuację panującą na granicy polsko-białoruskiej.

– Mówimy o spokoju, ale to jest względny spokój, ponieważ sytuacja cały czas pozostaje napięta. Chociażby wczoraj późnym popołudniem mieliśmy sytuację, w której musieli interweniować policjanci. W sumie 70 naszych policjantów musiało zadziałać w związku z próbą przekroczenia naszej granicy. W takich sytuacjach nie interweniujemy sami, ale jesteśmy ramię w ramię z naszymi żołnierzami i funkcjonariuszami Straży Granicznej – oznajmił gość Radia Maryja.

Polskie służby muszą mierzyć się z agresywnym zachowaniem ze strony migrantów. Podczas jednej z takich sytuacji w stronę policjantów poleciały kamienie.

– Kamienie były rzucane ze strony białoruskiej przez dwóch umundurowanych mężczyzn. Oczywiście nie mieli oni żadnych oznaczeń, plakietek czy napisów, które mogłyby świadczyć o tym, z jakiej pochodzą formacji mundurowej. Jeden z kamieni trafił naszego funkcjonariusza w nogę. Tym razem obeszło się bez obrażeń, ale niedawno na granicy zostało rannych aż 9 policjantów – powiedział rzecznik prasowy podlaskiej policji.

Największa eskalacja miała miejsce w ostatni wtorek.

– Była to bardzo dynamiczna sytuacja. Byłem tuż za policjantami stojącymi w pierwszym szeregu. W naszą stronę leciał grad kamieni. Na początku, kiedy atak się zaczął, w stronę policjantów – oprócz kamieni, gałęzi – były rzucane granaty błyskowo-hukowe. Wiadomo, granaty nie są przedmiotami, do których migranci mają dostęp. Ktoś im to musiał dostarczyć. Służby białoruskie bez wątpienia brały udział w przygotowaniu tej sytuacji. W trakcie ataku, gdy agresja przeniosła się na terminal w Kuźnicy, widzieliśmy, jak służby białoruskie donoszą worki z kamieniami – opisywał podinsp. Tomasz Krupa.

– Sądzimy, że wśród agresywnych osób byli funkcjonariusze białoruskich służb, ponieważ te osoby były zamaskowane w taki sposób, by uniemożliwić ich jakąkolwiek identyfikację – dodał.

Polska „piąta kolumna” w konflikcie wytoczonym nam przez reżim Alaksandra Łukaszenki staje po stronie białoruskiego dyktatora. Polscy funkcjonariusze są przez nich obrażani i szykanowani.

– ŚPB stosujemy wtedy, gdy jesteśmy atakowani. Po takich sytuacjach dostrzegamy różnego rodzaju negatywne komentarze osób, które do końca nie rozumieją tego, co się stało. Agresywne osoby po stronie białoruskiej mogły doprowadzić albo do ciężkich obrażeń, albo do śmierci któregoś z naszych funkcjonariuszy czy żołnierzy. Reakcja z naszej strony musiała być zdecydowana. Gdyby te osoby nie atakowały polskich służb, nie miałyby mokrych ubrań – podsumował podinspektor.

Całą audycję „Aktualności dnia” z udziałem podinsp. Tomasza Krupy można odsłuchać [tutaj].

radiomaryja.pl

Żródło: radiomaryja.pl,

Autor: mj