[TYLKO U NAS] Prof. M. Ryba: Andrzej Duda nie chce być kimś, kto tylko był prezydentem. Wydaje się, że chce odcisnąć swoje piętno. Odwołuje się do tych, którzy uratowali Polskę przed utratą niepodległości i przed nawałą ideologiczną
Treść
Andrzej Duda nie chce być kimś, kto tylko był prezydentem, ale wydaje się, że chce odcisnąć to piętno, zresztą odwołując się do Bitwy Warszawskiej, odwołując się do rządu ocalenia narodowego Wincentego Witosa, do tych ludzi, którzy uratowali wówczas Polskę przed tą nawałą – przed utratą niepodległości i przed nawałą ideologiczną. Wydaje się, że dzisiaj też to tak wygląda i takie są intencje prezydenta – mówił w czwartkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja prof. Mieczysław Ryba, historyk i politolog.
Andrzej Duda złożył dziś przysięgę prezydencką przed Zgromadzeniem Narodowym. Tym samym formalnie objął urząd prezydenta RP na drugą kadencję. [więcej]
Następnie prezydent wygłosił orędzie przed Zgromadzeniem Narodowym, w którym zapewnił, że będzie prezydentem polskich spraw. Podkreślił też w swoim wystąpieniu, że kluczowe sprawy Polski to rodzina, bezpieczeństwo, praca, inwestycje i godność. [więcej]
Prof. Mieczysław Ryba zwrócił uwagę na końcówkę prezydenckiego orędzia, w którym Andrzej Duda jednoznacznie odniósł się do Boga.
– Tego Boga, do którego odnosiła się też konstytucja majowa, tego w Trójcy Jedynego, co oczywiście pokazuje całą koncepcję człowieka, życia społecznego w tej właśnie perspektywie. Oczywiście, tam też były zawarte słowa szacunku dla osób niewierzących, ale jeśli bierzemy pod uwagę całą deklarację, to wezwanie do błogosławieństwa Bożego było niezwykle mocne. Później jeszcze prezydent – co jest ważne – pojechał pod pomnik Chrystusa niosącego krzyż na Krakowskim Przedmieściu przy Kościele św. Krzyża; ten sam pomnik, który był profanowany przez działaczy LGBT i oddał hołd, pomodlił się, a więc to też miało ogromny wymiar symboliczny. Dodajmy do tego pierwszy punkt jego programu, czyli rodzina, o której mówił, cytując Jana Pawła II. A pamiętajmy, że to Jan Paweł II właśnie, mówiąc o walce cywilizacji życia i cywilizacji śmierci, rodzinę brał za fundament całej przestrzeni życia społecznego w wymiarze narodowym, kościelnym, państwowym – zauważył historyk.
Wystąpienie Andrzeja Dudy ukazuje, jak widzi on swoją rolę w tej dziejowej misji, jaką jest jego druga kadencja na stanowisku prezydenta – ocenił gość „Aktualności dnia”.
– Nie chce być kimś, kto tylko był prezydentem, ale wydaje się, że chce odcisnąć to piętno, zresztą odwołując się do Bitwy Warszawskiej, odwołując się do rządu ocalenia narodowego Wincentego Witosa, do tych ludzi, którzy uratowali wówczas Polskę przed tą nawałą – przed utratą niepodległości i przed nawałą ideologiczną. Wydaje się, że dzisiaj to też tak wygląda czy takie są intencje prezydenta. Teraz proszę zwrócić uwagę, że nie ma już w Europie ani głowy państwa, ani w ogóle jakichkolwiek instytucji państwowych, które by w ten sposób widziały tę rzeczywistość, żeby po zaprzysiężeniu jechać do katedry na Mszę św. – podkreślił.
W zaprzysiężeniu prezydenta nie wzięli udziału m.in. Lech Wałęsa oraz Bronisław Komorowski, a więc byli prezydenci III RP. W Sejmie pojawił się natomiast sprawujący najwyższy urząd w państwie w latach 1995-2005 Aleksander Kwaśniewski.
– Kwaśniewski umie zachować pewną kulturę polityczną, przy wszystkich jego ideologicznych i politycznych uwarunkowaniach. W czym ta kultura polityczna się wyraża? Szanuje urząd, a jest to najwyższy urząd państwowy, więc szanuje państwo w ten sposób. Natomiast ci pozostali panowie – gdyby to był jeden, dwóch, ale jednak jeśli in gremio się takie decyzje podejmuje, to jest rzeczywistość smutna. Czy kiedy zwyciężał Aleksander Kwaśniewski, to też tak bojkotowano? Przecież wywodził się z PZPR-u, a więc z totalitarnej ostatecznie organizacji, totalitarnego państwa, był wówczas ministrem. Nagle, kiedy mamy jednak tradycję solidarnościową, niepodległościową – rozumiem, przy skonfliktowaniu społecznym – reprezentującą patriotyczny nurt w polityce polskiej, to się ogłasza bojkot – wskazał politolog.
Podczas Zgromadzenia Narodowego posłanka Lewicy Wanda Nowicka podeszła do Andrzeja Dudy, wręczając mu list, w którym prosi o interwencję w sprawie aktywistek – jej zdaniem – represjonowanych przez policję. Sprawa dotyczy osób, które znieważały pomniki warszawskie, m.in. sprofanowały pomnik „Sursum corda”. Prof. Mieczysław Ryba w tym kontekście zaznaczył, że Lewica staje w obronie aktywistek, które złamały prawo.
– Gdzie jest w prawie, że można wieszać na pomnikach, co się chce? Jeśli ktoś robi jakieś akty wandalizmu, prowokacji, to odpowiada prawnie no i tyle. Wyobraźmy sobie, że nagle w Warszawie pojawiliby się jacyś neonaziści i powiesili flagi swojej organizacji, swojej ideologii na pomnikach i nagle by ich aresztowano. To co byśmy powiedzieli? Że to jest prześladowanie neonazistów i łamanie praw obywatelskich? Czy wtedy panie by się przebrały w swastykę, czerwoną flagę i manifestowały w Sejmie w obronie tych rzekomo prześladowanych ludzi? A jeśli by się przebrały w sierp i młot i czerwoną flagę? To już wtedy by zaczęły relatywizować tę rzecz. A przecież za tym szło zbrodni co niemiara – mówił wykładowca akademicki.
Lewica zamanifestowała w Sejmie swoje poparcie dla ideologii LGBT, m.in. zakładając sześciokolorowe maseczki.
– Manifestowanie ideologii w momencie, kiedy prezydent przemawia, głowa państwa, czyli jako instytucja, w takim momencie w ogóle nie przystoi, ale tylko nam ilustruje, w jakim miejscu dziejowym historii jesteśmy. Z kolei to ostentacyjne nieprzychodzenie – jeszcze raz to powiedzmy, bo to wypowiedzieli politycy tacy jak Kwaśniewski, którzy po prostu powiedzieli, że nie zgadzają się na ten bojkot nie ze względu na sympatię czy antypatię wobec konkretnej osoby (w tym wypadku Andrzeja Dudy). Oni po prostu to czynią ze względu na to, że niepodległość jest wartością, którą my dzisiaj, mając to państwo niepodległe, nie doceniamy – akcentował politolog.
Całą rozmowę z prof. Mieczysławem Rybą w „Aktualnościach dnia” można odsłuchać [TUTAJ].
radiomaryja.pl
Żródło: radiomaryja.pl,
Autor: mj