UE: Podręcznik historii Europy bez 1939 r
Treść
Polska nie może zgodzić się na taką wizję historii Polski i Europy ostatnich 150 lat, która nie zawiera wydarzeń z 1920 i 1939 roku. Podkreślił to wczoraj stanowczo w Sejmie wicepremier Roman Giertych. Dlatego ani on, ani rząd nie poparli końcowej deklaracji konferencji w Stambule poświęconej m.in. dyskusji nad nowym, wspólnym podręcznikiem historii Europy. - Wydarzeń fundamentalnych nie tylko dla Polaków, ale i dla całej Europy nie powinno zabraknąć w podręczniku - zaznaczył Roman Giertych, który tłumaczył w Sejmie swoją decyzję o odmowie poparcia deklaracji końcowej 22. Sesji Stałej Konferencji Ministrów Edukacji Rady Europy. Odpowiadając na pytania posłów SLD Krystyny Łybackiej i Artura Ostrowskiego, podkreślił, że głównym powodem decyzji była odmowa promocji w krajach członkowskich Rady Europy, a więc także w Polsce, wspólnego podręcznika do historii. Chodzi o książkę "Crossroads of European histories - Multiple outlooks on five key moments in the history of Europe". Zawiera ona teksty - eseje, 35 autorów m.in. z Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Węgier, Rumunii, Czech, Rosji, Grecji i Turcji. Autorem jednego z esejów pt. "Jałta z polskiej perspektywy" jest prof. Włodzimierz Borodziej z Uniwersytetu Warszawskiego. W książce za pięć przełomowych momentów w historii Europy uznano: rok 1848 i Wiosnę Ludów, lata 1912-1913 i wojny bałkańskie, rok 1919 i konferencję wersalską, rok 1945 wraz z konferencjami w Jałcie i Poczdamie oraz rok 1989. - A gdzie jest rok 1920? Gdzie jest rok 1939? - pytał Giertych. - W 1920 roku nasz kraj stawił opór inwazji bolszewików i dzięki temu Europa nie stała się komunistyczna. Jeśli ktoś proponuje wspólny podręcznik historii dla Europy, dla Polski bez tej daty, to taki wspólny podręcznik już mieliśmy za czasów sowieckich, gdy rok 1920 był wykreślony z kart historii - dodał minister edukacji. Jego zdaniem, wersja historii bez 1939 r. jest propagowana przez niektórych historyków niemieckich, bo chcieliby zapomnieć, kto wywołał II wojnę światową. Chcieliby mówić o 1945 r. i o wypędzeniach, ale już nie o tym, co do nich doprowadziło. - Polski rząd, być może jako jedyny, ma moralne prawo i obowiązek bronić dziedzictwa historycznej pamięci, bo jeżeli my nie będziemy pamiętać o naszych obywatelach, którzy zginęli w czasie II wojny światowej, to kto będzie o nich pamiętał? - podkreślił Giertych. Szef resortu edukacji dodał, że proponował umieszczenie w deklaracji zapisu, iż każdy kraj może używać książki "Crossroads" jeśli chce, bez zobowiązania Polski czy innych krajów, by taką wizję historii uznawać. Ostro sprzeciwiła się temu delegacja niemiecka. Anna Skopinska "Nasz Dziennik" 2007-05-11
Autor: wa