Ukraina wyeksportuje problem Bandery do Polski?
Treść
Kresowianie zastanawiają się nad intencjami wniosku rządu Ukrainy, który zwrócił się do strony polskiej o pomoc w zbieraniu materiałów archiwalnych dotyczących działalności Stepana Bandery, zbrodniarza, przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Chcieliby, aby prawda o nim trafiła do ukraińskich szkół i służyła odkłamaniu historii. Zarazem obawiają się, aby nie skończyło się na tym, że Bandera zacznie być postrzegany jako "polski terrorysta" działający na ziemiach II RP.
Według portalu internetowego ukraińskiego rządu, wicepremier Ukrainy Wołodymyr Semynożenko zwrócił się do Polski z prośbą o pomoc w zebraniu materiałów archiwalnych dotyczących działalności Stepana Bandery, przywódcy OUN, który na sumieniu ma ok. 100-150 tys. ludzkich istnień w okresie od 1939 do połowy 1947 roku. Według tego samego portalu, wicepremier Semynożenko poruszył ten temat podczas spotkania z ambasadorem Polski w Kijowie Jackiem Kluczkowskim. Jak stwierdził, prośbę o pomoc w uzyskaniu odpowiednich materiałów ukraiński Instytut Pamięci Narodowej skierował do polskiego IPN oraz odpowiedników w kilku innych krajach.
Rzecznik IPN Andrzej Arseniuk powiedział "Naszemu Dziennikowi", że pismo ze strony ukraińskiej do tej pory nie wpłynęło do Instytutu. - Najpierw musimy zapoznać się z treścią tego pisma i zobaczyć, czego tak naprawdę strona ukraińska od nas oczekuje. Dopiero wtedy podejmiemy stosowne decyzje - zaznacza Arseniuk.
Jaki cel ma Ukraina?
Ewa Siemaszko, która zajmuje się badaniem zbrodni nacjonalistów ukraińskich na Kresach II Rzeczypospolitej, współautorka monografii "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945", chciałaby, aby aktywność strony ukraińskiej świadczyła o tym, że pod nowymi rządami państwo to w poważny sposób chce rozliczyć się ze swoją niechlubną przeszłością OUN i UPA. - Oby rzeczywiście wynik tego rozliczenia był właściwy - oczekuje Siemaszko.
Jak zaznacza, minione lata były czasem zamazywania zbrodni OUN i UPA i gloryfikacją tych organizacji oraz przywódców odpowiedzialnych za ludobójstwo Polaków i innych narodowości. - Pod kątem dochodzenia Ukraińców do prawdy historycznej są to lata, można powiedzieć, haniebne - uważa Ewa Siemaszko.
Stąd ma wątpliwości co do prawdziwych intencji ukraińskiego IPN, wszak jego dotychczasowa działalność nie budziła większego zaufania. - Ukraiński IPN od momentu utworzenia zajmował się tuszowaniem zbrodni i gloryfikacją OUN i UPA. Dlatego ta nagła zmiana wyrażająca się w zwróceniu się do polskiego IPN o pomoc w badaniach związanych z Banderą jest zadziwiająca i może świadczyć o tym, że instytucja ta nie jest w pełni samodzielna, ale wykonuje polecenia aktualnej władzy. W tej sytuacji być może trudno będzie dopatrzyć się rzetelności w pracy tej instytucji w dochodzeniu do prawdy - zauważa Ewa Siemaszko.
Doktor Andrzej Zapałowski, historyk, prezes Podkarpackiej Ligi Samorządowej i poseł poprzedniej kadencji do Parlamentu Europejskiego, ma nadzieję, że zamiary nowych władz Ukrainy są czyste. - Dotychczas ukraińskie środowiska nacjonalistyczne wrogie Polsce żonglowały tylko tą częścią biografii Bandery, która służyła heroizacji tego człowieka, a ponadto była wygodna w realizacji ich celów politycznych - podkreśla dr Zapałowski.
Historyk zastanawia się, czy polskie władze udostępnią materiały dowodowe dotyczące działalności terrorystycznej Bandery w Polsce w okresie II Rzeczypospolitej i ludobójstwa na kilku narodach dokonanego na Kresach Wschodnich. Istotnym rozdziałem biografii Bandery jest jego działalność proniemiecka, kiedy jako polski obywatel wraz z Niemcami brał udział w napaści hitlerowskiej na Polskę, a później był częścią aparatu okupacji w imieniu Trzeciej Rzeszy. W ocenie dr. Andrzeja Zapałowskiego, w obliczu ofensywy propagandowej na zachodniej Ukrainie niezwykle ważne jest pokazanie prawdziwego oblicza Bandery. - Wystarczy tylko przypomnieć, że za prezydenta Juszczenki ubiegły rok szkolny we wszystkich szkołach na zachodniej Ukrainie rozpoczynał się od apeli na cześć Bandery, czyli z osoby, która jako terrorysta miała na rękach ludzką krew, która była ikoną ludobójstwa w czasie II wojny światowej, zrobiono bohatera i w atmosferze heroizacji wychowuje się młode pokolenie. Teraz trzeba pokazać całą prawdę - apeluje dr Zapałowski.
Prezydent Wiktor Janukowycz, zgodnie z zapowiedzią, doprowadził do unieważnienia decyzji swego poprzednika, który w ostatnich dniach urzędowania specjalnym dekretem nadał pośmiertnie Banderze tytuł Bohatera Ukrainy. Ostatecznie sąd administracyjny w Doniecku uchylił tę decyzję jako sprzeczną z prawem.
Doktor Zapałowski uważa, że władze ukraińskie powinny zebrać cały materiał dowodowy dotyczący działalności Stepana Bandery. Dokumenty powinny zostać rozpowszechnione w szkołach i środkach społecznego przekazu.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2010-04-09
Autor: jc