Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Uprzedzenia rzecznika

Treść

(M. BORAWSKI)
Z prof. Aleksandrem Stępkowskim, prezesem Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, prawnikiem, rozmawia Izabela Borańska-Chmielewska

Na Szpital Specjalistyczny im. Świętej Rodziny w Warszawie NFZ nałożył karę w wysokości 70 tys. zł za niepoinformowanie pacjentki o realnej możliwości wykonania aborcji przez innego lekarza lub w innej placówce.

– Przede wszystkim mamy do czynienia z ogromnym pośpiechem i niefrasobliwością organów prowadzących kontrolę. Dziwię się pośpiechowi, jaki wykazuje Narodowy Fundusz Zdrowia, w sytuacji gdy wspomniane przez panią unormowanie jest przedmiotem kontroli Trybunału Konstytucyjnego w sprawie o sygnaturze K 12/14. Widzimy, że Trybunał chce jak najszybciej rozstrzygnąć wątpliwości co do konstytucyjności przepisu nakazującego lekarzowi, który nie chce popełnić czynu uznanego przez niego za jednoznacznie zły, wskazanie osoby, która tego zła jest gotowa się dopuścić. W przypadku uznania tego przepisu za niekonstytucyjny NFZ znajdzie się w bardzo kłopotliwej sytuacji, którą sam wywoła swoim bezprecedensowym pośpiechem. Każdy odpowiedzialny urzędnik w takiej sytuacji chciałby poczekać na rozstrzygnięcie TK. Można go zresztą oczekiwać szybko, zważywszy na dotychczasową dynamikę tego postępowania. Warto również zauważyć, że 11 czerwca swoje wątpliwości co do konstytucyjności tego unormowania wyraziła także rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz.

Podczas gdy pięć kontroli buszowało po szpitalu, rzecznik praw pacjenta Krystyna Kozłowska sugerowała, że prof. Bogdan Chazan osobiście powinien zapłacić tę kwotę.

– Jest to kolejne wystąpienie Rzecznika Praw Pacjenta jednoznacznie wskazujące na ostentacyjną stronniczość działań podejmowanych przez ten urząd. Już przez sam fakt, podkreślany przez prof. Chazana, wykluczenia na wstępie kontroli zbadania przestrzegania praw pacjenta słabszego, bo znajdującego się w prenatalnej fazie rozwoju. Wskazuje to na jednostronność działań pani rzecznik i ich ideologicznie lub politycznie motywowaną stronniczość. Status dziecka w fazie prenatalnej jako pacjenta nie ulega wątpliwości jakiegokolwiek lekarza. Regularnie są organizowane międzynarodowe konferencje poświęcone właśnie dziecku poczętemu jako pacjentowi. W pełni świadome ignorowanie praw tego biednego dziecka jest w moim przekonaniu sprzeniewierzeniem się misji urzędu Rzecznika Praw Pacjenta, który nie może kierować się uprzedzeniami względem słabszych i dyskryminować ich ze względu na stan niesamodzielności i zależności, w jakim się znajdują. Powiem więcej, im bardziej autonomia danego pacjenta jest ograniczona, a z taką sytuacją mamy do czynienia szczególnie w przypadku dziecka znajdującego się na prenatalnym etapie rozwoju, tym bardziej prawa jego powinny być chronione przez Rzecznika Praw Pacjenta. W tym wypadku pani rzecznik usiłuje nie dostrzegać praw, które winna chronić szczególnie pieczołowicie. Dopiero władze Warszawy, jako organ prowadzący Szpital św. Rodziny, wskazały na dyskryminacyjny charakter kontroli prowadzonej przez Rzecznika Praw Pacjenta, zwracając się o jej uzupełnienie. Mamy tu zatem do czynienia z nadużywaniem władzy i dyskryminacją dziecka niepełnosprawnego. Sprawą powinien zająć się w moim przekonaniu pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych. Choć nie bardzo na to liczę ze względu na usytuowanie tego urzędu w strukturach rządu.

Petycję w obronie prof. Bogdana Chazana podpisało już ponad 70 tys. osób. Ludzie rozumieją, że lobby aborcyjnemu zależy na usunięciu go ze stanowiska.

– Warto zwrócić uwagę na szerszy kontekst sprawy i zadać pytanie – cui bono? Kto jest najbardziej zainteresowany nakręcaniem emocjonalnej spirali wokół odmowy uśmiercenia in utero dziecka, które będąc poczęte in vitro, cierpi teraz na poważne wady rozwojowe? Najbardziej skorzy do miotania przedwczesnych werdyktów są właśnie wysocy funkcjonariusze publiczni będący członkami rządu (Bartosz Arłukowicz) lub od rządu zależni (Rzecznik Praw Pacjenta, NFZ). Wiemy, że rząd jest w niezwykle trudnej sytuacji i znajduje się pod ostrzałem medialnym. Eskalowanie emocji wokół klauzuli sumienia pozwala skutecznie odciągnąć uwagę od ujawnionych niedawno skandali politycznych. Mamy zatem do czynienia z sytuacją, gdy walczący o polityczne przetrwanie urzędnicy nadużywają w swych wypowiedziach medialnych władzy dla swych partykularnych celów.

Dziękuję za rozmowę.

Izabela Borańska-Chmielewska
Nasz Dziennik, 7 lipca 2014

Autor: mj