Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W pogoni za kasą

Treść

Rada Nadzorcza PKO BP w projekcie uchwały na walne zgromadzenie akcjonariuszy "nie opiniuje pozytywnie" wypłaty zysku banku za 2008 rok w formie dywidendy. Czy to oznacza, że blisko 3 mld zł zysku będzie w nadchodzącym roku zasilało w formie kredytów polską gospodarkę? Niekoniecznie. Zdaniem wielu ekonomistów, rząd Donalda Tuska podjął już decyzję w tej sprawie. Chce dywidendy.

"Rada nadzorcza nie opiniuje pozytywnie wniosku zarządu..." - napisano enigmatycznie w projekcie uchwały, który zostanie poddany pod głosowanie 30 czerwca na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy PKO BP. Większościowym akcjonariuszem banku pozostaje Skarb Państwa (ponad 51 proc. akcji) i to minister skarbu będzie na walnym formalnie decydował, czy 2,88 mld zł, czyli praktycznie cały ubiegłoroczny zysk banku, trafi do jego udziałowców. Na dywidendę naciska minister finansów, licząc na zmniejszenie tą drogą rosnącej z dnia na dzień dziury budżetowej spowodowanej niższymi wpływami podatkowymi. Do końca maja rząd wykorzystał deficyt budżetowy zaplanowany na cały rok w ponad 90 procentach. - Pobór dywidendy w warunkach kryzysu finansowego byłby postępowaniem karygodnym - mówi prof. Jerzy Żyżyński z Katedry Gospodarki Narodowej Uniwersytetu Warszawskiego. - Finansowanie deficytu z dywidend albo z prywatyzacji nie obciąża długu publicznego i dlatego rząd próbuje sięgnąć po ten środek - wyjaśnia.
Jerzy Bielewicz, prezes stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek", jest zdania, że brak pozytywnej rekomendacji rady nadzorczej banku wobec wypłaty dywidendy jest raczej umywaniem rąk od odpowiedzialności niż realnym sprzeciwem. - Wszyscy protestują, bo boją się odpowiedzialności, a walec i tak idzie dalej - ocenia Bielewicz.
- Jeśli PKO BP wypłaci dywidendę, będzie musiał limitować działalność - ostrzegł po raz kolejny Sławomir Skrzypek, prezes NBP. "Limitowanie" nie oznacza nic innego jak tylko ograniczenie akcji kredytowej, która w warunkach pogrążającej się w kryzysie gospodarki jest dla przedsiębiorstw "być albo nie być". Zarząd PKO BP zapowiada wprawdzie jako następny krok podwyższenie kapitału banku - poprzez emisję nowych akcji z prawem poboru przez obecnych akcjonariuszy - ale operacja ta wymaga co najmniej kilku miesięcy. Ponadto nie daje gwarancji powodzenia z uwagi na wysoki koszt pozyskania kapitału i może być groźna ze względu na możliwość przejęcia kontroli nad bankiem. Skrzypek zwrócił uwagę, że samo przygotowanie prospektu emisyjnego trwa do 6 miesięcy, nie mówiąc już o czasie potrzebnym na ulokowanie emisji na rynku. Zaabsorbowanie jej przez rynek po właściwych cenach jest w obecnych warunkach wysoce niepewne. Zarząd PKO BP planuje emisję akcji o wartości do 5 mld złotych.
- Byłaby to bardzo zła decyzja, aczkolwiek nie mam jeszcze przekonania, jak zachowa się Skarb Państwa, główny właściciel, podczas głosowania na walnym - zaznaczył Skrzypek. Wypłata dywidendy w obecnej kryzysowej sytuacji wprowadziłaby, jego zdaniem, dodatkowe ryzyka i poczucie niepewności wobec sektora bankowego.
Wyprowadzenie dywidendy z banku należącego do Skarbu Państwa jest w sensie finansów państwa zabiegiem czysto księgowym. Z jednej strony budżet państwa uzyska wyższe dochody, z drugiej - to samo państwo będzie musiało objąć emisję nowych akcji, jeśli nie chce utracić nad bankiem kontroli. - Takie zamiatanie pod dywan ma swoje koszty - ostrzegają finansiści. Wskazują, że wypłata dywidendy z PKO BP tylko na krótką metę podreperuje budżet, w dalszej zaś perspektywie będzie działać na rzecz osłabienia polskiej gospodarki i zmniejszenia wpływów budżetowych.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2009-06-17

Autor: wa