Węgiel zamiast gazu
Treść
Już w październiku w Polsce może zabraknąć gazu. Część przedsiębiorstw poradzi sobie, przechodząc na zasilanie węglem. Spodziewane ograniczenie dostaw błękitnego paliwa nie może jednak stanowić usprawiedliwienia dla koalicji PO - PSL, która dążąc do zawarcia niekorzystnej umowy z Rosją, kolejny raz próbuje wmówić społeczeństwu, że nie ma innego wyjścia, a tym samym mamy uzależnić się na długie lata od dostaw z Moskwy. Dotychczas elektrociepłownie przygotowują się do tego, aby w przypadku braku gazu produkować energię i ciepło z węgla.
Lista przedsiębiorstw, którym w związku ze spodziewanym ograniczeniem dostaw może zabraknąć paliwa, jest długa. Przedstawiciele PGNiG uspokajają jednak, że dostawy gazu dla odbiorców indywidualnych są niezagrożone. Praca polskiego przemysłu aż w 62 procentach opiera się na gazie. W okresie zimowym dzienne zapotrzebowanie na ten surowiec wzrasta nawet do 42 milionów metrów sześc. i więcej.
Zapasy gazu niebezpiecznie się kurczą i wystarczą jeszcze najwyżej na kilka tygodni. W przypadku zmniejszenia dostaw paliwa zakłady otrzymają najwyżej jedną czwartą tego, co wcześniej zamówiły. W przypadku kilkutygodniowych przestojów straty w firmach mogą być duże. Wśród zakładów, które muszą liczyć się z ograniczeniem dostaw paliwa, są elektrociepłownie. Na liście 20 największych odbiorców przemysłowych, którzy w pierwszym rzędzie muszą się liczyć ze znacznym ograniczeniem dostaw gazu, jest m.in. Elektrociepłownia Rzeszów, która zabezpiecza energię dla przemysłu, a także w 80 procentach dostawy ciepła do rzeszowskich mieszkań. Jak powiedziała "Naszemu Dziennikowi" Mirosława Chmielińska, koordynator ds. komunikacji w PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA Oddział Elektrociepłownia Rzeszów, sto procent energii elektrycznej powstaje tu w bloku gazowo-parowym. Dopiero wprowadzenie 10. stopnia zasilania gazem w elektrociepłowni przy całkowitym zaprzestaniu produkcji ciepła w bloku gazowo-parowym, co wydaje się jednak mało prawdopodobne, skutkowałoby ograniczeniem możliwości wytwórczych energii elektrycznej. Natomiast elektrociepłownia dysponuje dwoma źródłami wytwarzania ciepła: blokiem gazowo-parowym opalanym gazem ziemnym oraz kotłem węglowym. - W razie przerw w dostawach gazu jesteśmy w stanie przenieść produkcję ciepła na kotły węglowe, które zaspokoją zgłaszane zapotrzebowanie. W tej sytuacji ograniczenia dostaw gazu, jeżeli takie będą miały miejsce, nie stanowią zagrożenia dla dostaw ciepła do rzeszowskich mieszkań - uspokaja Chmielińska. Podobnie jest w innych elektrociepłowniach. Brak gazu może dotknąć także producentów nawozów.
Politycy opozycji zauważają, że to, iż nasze zakłady, a przynajmniej ich część, potrafią sobie poradzić z brakiem gazu, jak również to, że nie należy się spodziewać katastrofy energetycznej, nie zmienia faktu, że rząd Donalda Tuska świadomy zagrożeń nie zrobił dotąd nic, by zabezpieczyć dostawy gazu z kierunku innego niż rosyjski. Co więcej, za wszelką cenę chce związać nas niekorzystną, długoletnią umową z Gazpromem. Naszym wschodnim sąsiadom chodzi przede wszystkim o to, żeby umowę podpisano do 2037 r., z możliwością przedłużenia do 2045 roku. Zdaniem opozycji, może się to odbić czkawką dla całej gospodarki, bo ten gaz będzie bardzo drogi. Wydaje się popnadto, że nagłaśnianie informacji, że już niebawem zabraknie nam gazu, nie może usprawiedliwiać rządu, który twierdzi, że nie ma innej możliwości, jak tylko podpisanie choćby niekorzystnej umowy z Rosją.
Tymczasem Rosja robi wszystko, aby wykorzystać tę sytuację. Ukraiński Naftogaz pod naciskiem Gazpromu zdecydował, że nie będzie transportował rosyjskiego gazu dla niemieckiej kompanii E.On, która mogłaby sprzedać to paliwo do Polski - powiadomił o tym dziennik "Kommersant-Ukraina" na podstawie informacji z ministerstwa paliwa i energii Ukrainy. Rosjanie twierdzą, że PGNiG chciało zakontraktować od Niemców 3 mld m sześc. gazu bez zgody Gazpromu. Dostawy miały być uruchomione od 1 października. Gazeta podkreśla, że Rosja wykorzystuje uzależnienie Polski od dostaw rosyjskiego gazu we własnym politycznym interesie i w celu zachowania kontroli nad polską częścią gazociągu Jamał -? Europa.
Mariusz Kamieniecki
Współpraca Eugeniusz
Tuzow-Lubański, Kijów
Autor: jc