Większa odpowiedzialność urzędników
Treść
Nakładanie wysokich kar finansowych na urzędników za decyzje rażąco naruszające prawo przewiduje ustawa o szczególnych zasadach odpowiedzialności funkcjonariuszy publicznych, nad którą wczoraj debatował Sejm. Opozycja oceniła poselski projekt krytycznie, wskazując, że jego wprowadzenie grozi paraliżem w administracji z powodu obaw urzędników przed podejmowaniem decyzji.
- Ustawa ma doprowadzić do poprawy jakości wydawanych decyzji administracyjnych - argumentował przedstawiciel wnioskodawców projektu, poseł Marek Wójcik (PO). - Ma działać prewencyjnie i wyeliminować z polskiego prawa decyzje rażąco naruszające prawo - dodał. Poseł ocenił, że istniejące regulacje prawne w dziedzinie odpowiedzialności urzędnika za błędne decyzje administracyjne są nieskuteczne. Tymczasem zwłaszcza organy podatkowe podejmują ich dużo, powodując bankructwa lub duże trudności w funkcjonowaniu przedsiębiorstw. Jako przykład Wójcik podał sprawy Optimusa czy Centrozapu. Poseł podkreślił, że projekt zawiera jasne przesłanki stosowania przewidzianych przez niego sankcji, którymi są - stosowane łącznie - przyznanie odszkodowania od Skarbu Państwa lub samorządu, stwierdzenie rażącego naruszenia prawa ze strony urzędnika oraz działanie zawinione. Zawiadomienia o podejrzeniu rażącego naruszenia prawa decyzją administracyjną będą kierowane do prokuratury, która ma ocenić, czy rzeczywiście do tego doszło. Następnie sprawa trafi do sądu. Urzędnik może zostać ukarany finansowo nawet 12-krotnością swojej pensji.
- To zbiór haseł nośnych propagandowo, łatwo można zbić kapitał polityczny na tego typu hasłach - ocenił projekt poseł Mariusz Błaszczak (PiS). Dodał, że ustawa ta nie spowoduje zwiększenia odpowiedzialności i kompetencji urzędników, a konsekwencją jej wprowadzenia może być paraliż decyzji. - Strasząc urzędników, takiego stanu nie osiągniemy - ocenił. Błaszczak wskazywał, że uzyskanie odszkodowania jest możliwe na gruncie obowiązujących obecnie przepisów. - Dlaczego nie potrafimy korzystać z przepisów już istniejących? - pytał przedstawicieli rządu. - Uważamy, że projekt jest zły - dodał, ale w imieniu klubu opowiedział się za kontynuacją prac nad nim w komisji. - Będzie to okazja do powrotu do dyskusji o polskiej administracji i pomysłach na poprawę jej kompetencji - powiedział.
W ocenie Stanisławy Prządki (Lewica), projekt jest niedopracowany i zawiera liczne nieścisłości natury prawnej. - Nie pokazuje negatywnych skutków, które niewątpliwie wystąpią - powiedziała, wskazując, że będą to obawy urzędników przed wydawaniem decyzji. Wiesław Woda (PSL) również miał istotne wątpliwości co do projektu, dziwiąc się, że nie jest to projekt rządowy. Dodał, że powinno się do niego dołączyć szereg opinii w ekspertyzach, których brak.
Ustawy bronił wiceminister sprawiedliwości Zbigniew Wrona, informując, że projekt został pozytywnie zaopiniowany przez rząd. W jego ocenie, nie może on spowodować "nieuzasadnionego strachu przed jakimiś wydumanymi konsekwencjami". Przyznał jednak, że zasadne są niektóre wątpliwości zgłaszane wobec ustawy, np. przez Sąd Najwyższy, który zwrócił uwagę, iż brak w niej wyjaśnienia relacji między reżimami odpowiedzialności, istniejącym i proponowanym. Wrona wyjaśnił też, odpowiadając na pytania posłów, że projekt poselski będzie wprowadzał dodatkową drogę odpowiedzialności urzędników publicznych jako uzupełnienie istniejącej obecnie.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-01-09
Autor: wa