Wisła ma grać swoje
Treść
Wisła Kraków może dziś przerwać trwającą od kilkunastu lat niemoc polskich drużyn i awansować do Ligi Mistrzów, czyli piłkarskiej elity. Musi tylko spełnić jeden warunek, obronić zaliczkę z pierwszego meczu czwartej rundy kwalifikacji z Apoelem Nikozja, wygranego 1:0. Łatwo na pewno jej nie będzie, ale to zadanie do wykonania. - Zagramy swoje - zapowiada Patryk Małecki, strzelec jedynego gola sprzed tygodnia.
Ostatnim polskim zespołem w Champions League był Widzew Łódź, który awansował do niej w sezonie 1996/1997. Od jego sukcesu minęło już 15 długich lat, podczas których mistrzów Polski dotknęła prawdziwa niemoc. Czy Wisła tę niechlubną serię wreszcie przerwie? Jest blisko, to pewne. Zdołała dotrzeć do czwartej, decydującej rundy kwalifikacji. W pięciu dotychczas rozegranych meczach odniosła komplet zwycięstw, ale jeszcze nie stała przed takim wyzwaniem jak dziś. Apoel, najlepsza ekipa Cypru, już przed tygodniem potwierdził bowiem swoje walory. Ci, którzy go lekceważyli, szybko musieli zrewidować poglądy. Międzynarodowa mieszanka z naprawdę klasowymi Brazylijczykami i Portugalczykami w składzie pokazała bowiem piłkę dobrze zorganizowaną, poukładaną, opartą na wysokich umiejętnościach technicznych poszczególnych zawodników. Teraz, w rewanżu, będzie miała do tego kolejne atuty w postaci własnego boiska, fanatycznych kibiców i pogody. Tej ostatniej krakowianie się obawiali, dlatego polecieli na Cypr już w niedzielę. W dzień panowały tam nieznośne temperatury, ale wieczorem, w porze spotkania, temperatura spadła do około 28 stopni. Gdyby takie warunki panowały dziś, wiślacy byliby zadowoleni.
W zespole mistrzów Polski panuje umiarkowany optymizm. Wynik z Krakowa, choć korzystny, niczego jeszcze nie przesądził, szanse wciąż są wyrównane, może z minimalnym wskazaniem na "Białą Gwiazdę". - Wierzę, że mamy tak dobrą drużynę, by wywalczyć awans. Jesteśmy dobrze przygotowani na to, co może nas spotkać. Wygrana w pierwszym meczu spowoduje, że będziemy mogli zagrać tak, jak najbardziej lubimy, czyli z kontry - powiedział trener Robert Maaskant. Holender postawi zapewne na tych zawodników, którzy grali przed tygodniem, zapewne tylko na prawą stronę obrony wróci Michael Lamey. - Jesteśmy w bojowych nastrojach, na pewno nie przestraszymy się rywali. Zagramy swoje, każdy z nas wie, po co wyjdzie na boisko i o jaką stawkę toczyć się będzie pojedynek - dodał Małecki, bohater sprzed tygodnia.
Jak będzie wyglądał mecz? Apoel zapewne zaatakuje od początku, chcąc jak najszybciej odrobić straty. Pierwsze minuty będą dla wiślaków ciężkie, ale jeśli przetrzymają napór, z każdą kolejną będzie łatwiej. Cypryjczycy są pewni swego, tamtejsze media nawet nie dopuszczają myśli o niepowodzeniu. I dobrze, bo to na gospodarzy może nałożyć dodatkową presję.
Ciekawostką jest arbiter dzisiejszego pojedynku. To Węgier Viktor Kassai, jeden z najlepszych sędziów świata, który w ubiegłym sezonie prowadził m.in. finał Ligi Mistrzów między Barceloną a Manchesterem United.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2011-08-23
Autor: jc