Wszystko w naszych rękach
Treść
Polscy piłkarze ręczni zagrają dziś w Niksicu z Czarnogórą mecz decydujący o ich być albo nie być w finałach przyszłorocznych mistrzostw Europy. Jeśli przegrają - definitywnie stracą szansę awansu. Każdy inny wynik, najlepiej oczywiście zwycięstwo, nadzieję przedłuży, ale sukcesu jeszcze nie zagwarantuje.
Taki scenariusz jest sporą niespodzianką i chyba nikt - przed rozpoczęciem zmagań w grupie 1. eliminacji - go nie zakładał. Jeszcze w sobotnie popołudnie, po zakończeniu spotkania Polska - Szwecja, trenerzy i zawodnicy naszej drużyny zgodnie powtarzali: "Teraz o wszystko zagramy za tydzień z Rumunią". Wszyscy byli bowiem przekonani, że w rozgrywanym później pojedynku Rumunii łatwo pokonają Czarnogórców, tak się jednak nie stało. Sensacyjnie zwyciężyli goście z Bałkanów, dzięki czemu awansowali na drugie miejsce (pierwsze zapewnili sobie Szwedzi) w tabeli grupy i przybliżyli się do mistrzostw na mały krok. Potrzebują wygranej, by postawić kropkę nad "i". Wygranej z Polską. - Jeszcze nie tak dawno byliśmy skazani na porażkę, teraz mamy swój los we własnych rękach. Stoimy przed wielką szansą, zagramy u siebie i choć Polacy mają doskonały zespół, możemy ich pokonać - przekonuje trener Czarnogóry Ranko Popović. Wygrana w Bukareszcie dodała jego podopiecznym skrzydeł, wprowadziła w euforię, którą szkoleniowiec musiał cały czas temperować.
Sytuacja Biało-Czerwonych jest trudniejsza, jednak nie beznadziejna. Po remisie ze Szwedami nasi spadli co prawda na trzecie miejsce w tabeli, ale do dzisiejszych rywali tracą tylko punkt, a do tego mają na koncie jeden mniej rozegrany. Teoretycznie mogą sobie pozwolić nawet na remis, na porażkę jednak już nie. Przegrana oznaczać będzie bowiem koniec marzeń i awans Czarnogóry. W składzie, jaki trener Bogdan Wenta zabrał do Niksicu - w porównaniu z sobotą - zaszły kosmetyczne zmiany: Michał Kubisztal zastąpił Tomasza Rosińskiego, a Mateusz Jachlewski - Rafała Glińskiego. - Musimy zagrać lepiej niż ze Szwedami, ale z takim samym sercem i wolą walki. Przed nami dwa kluczowe pojedynki, nie możemy sobie pozwolić na chwilę rozluźnienia. Będziemy się bić o awans - mówi nasz selekcjoner.
Czarnogórcy są na fali, to fakt. Będą mieli za sobą atut własnego parkietu i fanatycznie dopingującą publiczność. Wszystko to może mieć większe znaczenie, ale nie musi, bo Polacy po prostu mają wyższe umiejętności. Jeśli wytrzymają presję, zagrają swoje - zwyciężą i o awans na mistrzostwa powalczą w sobotę w Kielcach z Rumunią.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-06-17
Autor: wa