Wybory: PiS - gminy i powiaty, PO - sejmiki
Treść
Platforma Obywatelska, "Lewica i Demokraci" oraz PSL kontra koalicyjny układ PiS - Samoobrona - LPR - tak miały wyglądać niedzielne wybory samorządowe. I wyglądały. Ze wstępnych wyników podawanych przez Państwową Komisję Wyborczą wynika, że tylko w sejmikach wojewódzkich opozycja wygrała. Duże miasta to najczęściej rywalizacja dotychczasowych prezydentów z kontrkandydatami bądź bój między PiS a PO. Znów nie potwierdziły się sondaże dające wyraźny sukces Platformie, niedoceniające samorządowej siły PSL i niskimi notowaniami mobilizujące elektorat lewicy. Prezydent Lech Kaczyński, choć woli poczekać na oficjalne wyniki, już nazywa te wybory "nierozegranymi". Pełne oficjalne wyniki głosowania poznamy dzisiaj lub dopiero jutro. Wojewódzkie komisje wyborcze podadzą, jak wygląda podział mandatów w poszczególnych województwach, powiatach i gminach, stosując m.in. przepisy dopuszczające blokowanie list. Z wyników już przedstawionych przez PKW jako nieoficjalne (dotyczą blisko 100 proc. obwodów do głosowania i przedstawiane są w skali kraju, a nie okręgów) wynika, że przez rok konfliktów koalicyjnych i ostrej wojny na słowa między Prawem i Sprawiedliwością a Platformą Obywatelską scena polityczna uległa niewielkiej zmianie. Na czele wszystkich notowań nadal znajdują się te dwie partie, które rywalizowały ze sobą przed rokiem. W sejmikach wojewódzkich najprawdopodobniej powtórzyła się sytuacja z jesieni 2005 r., ale tym razem to PO pokonała PiS o włos. Trzecie miejsce, utracone rok temu niewielką ilością głosów na rzecz Samoobrony, zajęła teraz "Lewica i demokraci". Ale wówczas 11,4 proc. wywalczył SLD. Dziś cała lewica od Unii Pracy i SDPL po Partię Demokratyczną głosowała na jedną listę. Tylko że przed rokiem wyniki lewicy sumowały się w niemal 18 proc. Nieoczekiwanie więc, przy nieco niższej frekwencji, wbrew niedzielnym komentarzom także liderów SLD i SDPL, zjednoczona lewica wcale nie zyskała na połączeniu sił. Trzecią lokatę w wyborach parlamentarnych przed rokiem miała Samoobrona. Jej dzisiejszy wynik jest dwa razy gorszy. Nie tylko żaden z politologów, ale i sam Andrzej Lepper nie potrafi odpowiedzieć dziś na pytanie, czy partia ta bardziej straciła na dojściu do władzy i obaleniu mitu tych, którzy nie rządzili, czy na ciągłym jątrzeniu w koalicji, która już w trakcie kampanii doprowadziła do jej rozpadu i ponownego powstania. Tak jak Samoobrona dwa razy gorszy wynik niż przed rokiem zanotowała Liga Polskich Rodzin. W skali kraju nie przekroczyła progu 5 proc., a z jej kandydatów na prezydentów miast tylko Janusz Dobrosz (7,5 proc. we Wrocławiu) się nie skompromitował. Porażka Wojciecha Wierzejskiego w Warszawie (0,3 proc.!) nawet z niewiele mówiącymi nazwiskami to weto postawione polityce personalnej Romana Giertycha nawet przez wciąż wiernych LPR wyborców. Największym wygranym niedzielnych wyborów wydają się ludowcy. PSL osiągnęło w wyborach do sejmików ponad 12 proc., trzecie miejsce z niewiele gorszym rezultatem zajęło w powiatach, znacznie słabiej wypadło w gminach. To jednak tylko złudzenie, bo w tym przypadku porównywanie z wynikiem w wyborach parlamentarnych nieco mija się z celem. PSL jest specyficzną partią, najstarszą z całego grona i z łatką "mocni w samorządach, słabsi na górze". Ale porównując z wynikiem sprzed czterech lat, ludowcy poprawili swoje notowania w sejmikach (wówczas mieli 10,65 proc.). Przypominając wybory z 2002 r., warto pamiętać, że do sejmików startowała w nich koalicja PO - PiS (z wyjątkiem woj. mazowieckiego i podkarpackiego). Nie odniosła sukcesu (zaledwie 12,11 proc.). Samoobrona miała wówczas 15,98 proc. w sejmikach, LPR - aż 14,29 proc. Wybory wygrała wówczas koalicja SLD - UP (SDPL nie istniała, podobnie jak Partia Demokratyczna powstała na gruzach Unii Wolności) z wynikiem 24,65 proc. To oznaczało, że w ciągu roku rządów Leszka Millera straciła wielu zwolenników. W 2001 r. lewica postkomunistyczna wygrała z poparciem 41,04 proc. W bezpośrednich wyborach na prezydentów dużych miast najczęściej wygrywali dotychczasowi włodarze. Wielu z nich (zazwyczaj kandydaci niepowiązani bezpośrednio z żadną partią) wygrało już w I turze. Rekordzistami są Wojciech Szczurek w Gdyni, Rafał Dutkiewicz we Wrocławiu, Tadeusz Ferenc w Rzeszowie, Wojciech Lubawski w Kielcach, Piotr Uszok w Katowicach czy Michał Zaleski w Toruniu. Największych porażek doznali prezydenci Lublina (Andrzej Pruszkowski nie wszedł do II tury) i Szczecina (Marian Jurczyk nie miał jednak dobrych notowań w sondażach). Najciekawsza dogrywka szykuje się oczywiście w Warszawie. Wbrew pierwszym sondażom Kazimierz Marcinkiewicz pokonał Hannę Gronkiewicz-Waltz aż o 4 punkty procentowe, ale to i tak nie będzie miało wielkiego wpływu na końcowy wynik. Oboje kandydaci doszli do wniosku, że wynik 26 listopada rozstrzygną wyborcy Marka Borowskiego. We wszystkich wczorajszych wypowiedziach dla mediów prześcigali się w chwaleniu niedawnego kandydata, lidera SDPL. On sam postawił PO twardy warunek: poprze jej kandydatkę, jeśli Donald Tusk i jego ludzie w tych miejscach Polski, gdzie mają do wyboru sojusz z lewicą i z PiS, odrzucą koalicję z prawicą. Na popołudniowej konferencji prasowej Tusk najpierw powiedział, że żadne decyzje nie będą zapadać centralnie, by potem zaskoczyć zdecydowanym stanowiskiem. - Dobrze wiem, ile propagandziści PiS wkładają sił w przekonywanie Polaków, że czeka ich nieuchronnie koalicja PO i SLD - mówił lider PO. I dodał: - Chcę państwa poinformować, że nie przewidujemy sojuszy i koalicji z SLD. Według nieoficjalnych danych PKW, frekwencja w niedzielnych wyborach przekroczyła 45 proc. To praktycznie powtórzenie sprzed czterech lat, ale lepsza niż przed rokiem. Taka liczba głosujących z jednej strony potwierdza, że ogromna grupa ludzi jest zniechęcona do polityki, a z drugiej świadczy o tym, iż mimo tego kilkaset tysięcy osób więcej poszło jednak na wybory samorządowe. Mikołaj Wójcik W tych miastach będzie II tura: Białystok: Tadeusz Truskolaski (PO) - 48,49, Marek Kozłowski (PiS) - 32,61 Kraków: Jacek Majchrowski (niezależny) - 42,23, Ryszard Terlecki (PiS) - 26,28 Lublin: Izabela Sierakowska (lewica) - 25,29, Adam Wasilewski (PO) - 24,9 Łódź: Jerzy Kropiwnicki (PiS) - 35,77, Krzysztof Kwiatkowski (PO) - 26,8 Płock: Mirosław Milewski (PiS) - 43,78, Andrzej Nowakowski (PO) - 17,88 Poznań: Ryszard Grobelny (niezależny) - 36,66, Maria Pasło-Wiśniewska (PO) - 29,88 Szczecin: Piotr Krzystek (PO) - 41,79, Jacek Piechota (PO) - 27,91 Warszawa: Kazimierz Marcinkiewicz (PiS) - 38,44, Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO) - 34,19 W tych miastach wybrano już prezydenta: Gorzów Wielkopolski: Tadeusz Jędrzejczak (niezależny) - 50,60 Gdańsk: Paweł Adamowicz (PO) - 61,00 Katowice: Piotr Uszok (Forum Samorządowe) - 73,00 Kielce: Wojciech Lubawski (niezależny) - 71,98 Olsztyn: Jerzy Małkowski (niezależny) - 51,72 Toruń: Michał Zaleski (niezależny) - 69,96 Wrocław: Rafał Dutkiewicz (niezależny) - 84,51 W dużych miastach wygrywała głównie PO: Poznań: W radzie miasta Platforma ma 19 spośród 37 mandatów, PiS - 10 mandatów, "Lewica i Demokraci" - 5 mandatów, "Poznań ma przyszłość" - 2 mandaty, KWW Katarzyny Kretkowskiej - 1 mandat Szczecin: PO - 15 mandatów, PiS - 10 mandatów, "Lewica i Demokraci" - 6 mandatów Białystok: PO - 12 mandatów, PiS - 12 mandatów, "Lewica i Demokraci" - 4 mandaty Opole: PO - 13 mandatów, PiS - 5 mandatów, "Lewica i Demokraci" - 4 mandaty, KW Dariusza Smagały - 3 mandaty Gorzów Wlkp.: PiS - 9 mandatów, PO - 6 mandatów, "Lewica i Demokraci" - 6 mandatów, KWW Tadeusza Jędrzejczaka - 4 mandaty Rzeszów: KWW Tadeusza Ferenca "Rozwój Rzeszowa" - 13 mandatów, PiS - 8 mandatów, "Nasz Dom - Rzeszów" - 2 mandaty, PO - 1 mandat, KWW "Rzeszów Razem" - 1 mandat oprac. MW "Nasz Dziennik" 2006-11-14
Autor: wa