Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wybory w cieniu

Treść

Dziś poznamy gospodarzy piłkarskich mistrzostw świata w 2018 i 2022 roku. Wyboru dokona obradujący w Zurychu Komitet Wykonawczy FIFA. Gdyby kierował się potencjalnymi zyskami, to przyznałby organizację Anglii i USA. Taka decyzja - szczególnie w przypadku Wyspiarzy - jest jednak coraz mniej prawdopodobna. Zaszkodziły im bowiem... rodzime media oskarżające prominentnych działaczy o korupcję.

Ponad miesiąc temu jeden z angielskich dzienników przeprowadził prowokację, która wykazała, że dwaj członkowie Komitetu Wykonawczego - Amos Adamu z Nigerii i Reynald Temarii z Tahiti, są gotowi sprzedać swe głosy podczas wyboru gospodarza mundialu. Temarii miał się domagać około 1,6 miliona euro na akademię piłkarską, Adamu 570 tysięcy na "osobisty projekt". Komisja Etyki FIFA uznała, że oskarżenia nie są bezpodstawne, i obu panów zawiesiła. Nie wezmą oczywiście udziału w dzisiejszym głosowaniu, choć działacz z Tahiti nie przyznał się do winy, nie rzucił broni i zamierza jeszcze wtrącić swoje trzy grosze. Jego adwokat złożył bowiem w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu zażalenie na decyzję komisji i - jeśli ten uzna niewinność Temariego - będzie wnioskował o unieważnienie wyboru gospodarza. Trudno się spodziewać takiego scenariusza, ale samo zażalenie już odcisnęło jakieś piętno na głosowaniu. Oznaczało bowiem, że konfederacja Oceanii w miejsce skompromitowanego działacza nie mogła wystawić innego przedstawiciela. Adwokat Temariego, Geraldine Lisieur, zwróciła przy okazji uwagę na niekonsekwencję FIFA, która nie wszczęła postępowania dyscyplinarnego wobec trzech innych działaczy Komitetu Wykonawczego oskarżonych kilka dni temu o korupcję. Chodzi o Brazylijczyka Ricardo Texeirę, Paragwajczyka Nicolasa Leoza i Kameruńczyka Issę Hayatou, którzy - zdaniem mediów - mieli przyjmować łapówki jeszcze w latach 90. Specjalny film na ten temat wyemitowała telewizja BBC, sugerując, że pieniądze pochodziły od agencji reklamowej International Sport and Leisure, która przez długie lata wygrywała w FIFA przetargi m.in. na sprzedaż praw marketingowych i telewizyjnych do mistrzostw świata. FIFA oczywiście zaprzeczyła, informując, że w tej sprawie było już prowadzone śledztwo zakończone wyrokiem uniewinniającym. Niesmak jednak pozostał, na dzisiejsze wybory padł kolejny cień, a na Wyspach zawrzało. Anglicy obawiają się bowiem, że wyemitowany w telewizji film może pogrążyć ich kandydaturę. Tymczasem jeszcze niedawno szanse Anglii, podobnie jak USA, wydawały się bardzo wysokie. Jedna z firm konsultingowych opracowała bowiem dla FIFA raport, z którego wynikło, że największe zyski wygenerowałyby mundiale organizowane właśnie na Wyspach oraz USA. Te kandydatury zostały ocenione najwyżej. Czy program w BBC faktycznie będzie miał jakiś wpływ, pewnie się nigdy nie dowiemy.Na razie wiadomo, że mistrzostwa w 2018 r. odbędą się w Europie. Oprócz Anglii kandydują: Rosja oraz wspólnie Hiszpania z Portugalią, a także Belgia z Holandią. Na Hiszpanię i Portugalię zagłosuje trzech przedstawicieli Południowoamerykańskiej Konfederacji Piłkarskiej (CONMEBOL). Z kolei USA mogą być pewne poparcia dwóch działaczy Konfederacji Piłkarskiej Ameryki Północnej, Środkowej i Karaibów (CONCACAF). Stany Zjednoczone w wyścigu o mundial muszą jednak pokonać Chiny, Katar, Koreę Południową oraz Japonię. Decyzję podejmie 22 członków Komitetu Wykonawczego.
Piotr Skrobisz

"Nasz Dziennik 2010-12-02"

Autor: au