Wysmażyli dorsza pod nosem Buzka
Treść
"For Cod's Sake!", czyli "Dla dobra dorsza" - to tytuł filmu wyemitowanego w brukselskiej siedzibie Parlamentu Europejskiego. Niczego nieświadomy widz, zwłaszcza z Polski, zwabiony chęcią poznania zwyczajów tej bałtyckiej ryby, w trakcie seansu przeżyje jednak prawdziwy szok. Otóż bohaterami filmiku, i to negatywnymi, są... polscy rybacy ukazani jako prymitywni kłusownicy. Produkcję zrealizowano za pieniądze podatników, również polskich.
Deputowany Marek Gróbarczyk (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), minister gospodarki morskiej w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, członek komisji ds. rybołówstwa w PE, wystosował w tej sprawie protest do przewodniczącego PE Jerzego Buzka. Emisję filmu zorganizowali: Izabella Lövin (Zieloni), Carl Haglund (ALDE) oraz Katarina Veem z Baltic Sea 2020. - Zaproszenie tych osób wydawało mi się zupełnie niewinne, ponieważ - jak sam tytuł filmu wskazuje - sprawa miała dotyczyć ratowania dorszy. Organizatorzy oznajmili mi, że film opisuje również przyszłość oraz trudną sytuację polskich rybaków. Pełen dobrej woli poszedłem go obejrzeć. To, co zobaczyłem, przerosło jednak moje wszelkie wyobrażenia - irytuje się Gróbarczyk.
Pod płaszczykiem ekologii i ochrony populacji dorszy spreparowano ordynarny paszkwil na polskich rybaków. Dwóch mężczyzn, płynąc łodzią w poszukiwaniu dorszy, wyciąga je po pewnym czasie z sieci. Przekaz jest oczywisty. To właśnie ci rybacy są złodziejami tych ryb na Bałtyku, odpowiedzialnymi za wyginięcie gatunku. Dla kontrastu widzimy ogromne szwedzkie kutry, na których rybacy wyławiają kilkadziesiąt ton dorszy, a później wyrzucają ryby za burtę, "uwalniając" je. "Dobrzy" szwedzcy rybacy nie mają wszak innego wyjścia, respektując prawo Unii Europejskiej, wyrzucają ryby z powrotem do morza. - To jawna manipulacja i fałszywy obraz Polaków - mówi Gróbarczyk.
Inicjatorką projekcji jest Szwedka Izabella Lövin z grupy Zielonych, członkini komisji rybołówstwa w PE. Posłanka ochoczo zapraszała do obejrzenia tego filmu wyprodukowanego m.in. za pieniądze polskich podatników. - Także polscy rybacy zapłacili za to, by ukazać ich w jak najczarniejszych barwach, co jest oczywiście absolutną nieprawdą. Temat ten już od lat próbujemy pokazać we właściwych proporcjach, ale problem powraca jak bumerang. Ten europejski nacisk jest stymulowany przez Szwedów, aby ukazać fałszywy obraz Polaków. Perfidna manipulacja - tłumaczy Gróbarczyk.
Film obnaża też dwulicowość grupy Zielonych, którzy pod pretekstem ochrony środowiska prowadzą bezwzględną walkę polityczną, "wykańczając" konkurentów.
Okazuje się też, że ekipa, która przyjechała filmować polskich rybaków, przedstawiła się jako szwedzka telewizja. Fakty są jednak inne. Dokument zrealizowano na potrzeby Fundacji Baltic Sea 2020. Starannie spreparowany projekt w krzywym zwierciadle ukazuje problem bałtyckich dorszy.
Co mają na ten temat do powiedzenia polscy posłowie do PE? - Już otrzymaliśmy pismo od pani kwestor Lidii Geringer de Oedenberg, która wyraziła swój sprzeciw. Nakazała sprawdzić tę kwestię. Stwierdziła, że Parlament Europejski nie kontroluje w należytym stopniu tego typu imprez. Jej zaleceniem skierowanym do przewodniczącego Buzka będzie to, aby wszyscy dyrektorzy poszczególnych departamentów dokładnie przyglądali się poruszanym tematom - mówi Gróbarczyk. "Osobiście zgadzam się z opinią, iż emitowanie tego typu treści nie powinno mieć miejsca w budynkach Parlamentu Europejskiego, a postawione w filmie tezy należą do dyskusyjnych" - zaznaczyła Geringer de Oedenberg w odpowiedzi na jego protest. Deputowany zapowiada interpelację do komisarz ds. rybołówstwa Marii Damanaki.
Dawid Nahajowski, Bruksela
Nasz Dziennik 2010-02-02
Autor: jc