Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wzrost stóp zahamuje gospodarkę

Treść

Jeżeli Rada Polityki Pieniężnej będzie kontynuować cykl podwyżek stóp procentowych, to ich wzrost uderzy w dwa główne czynniki wzrostu gospodarczego w Polsce: w popyt wewnętrzny i eksport.
Szef NBP Marek Belka zapowiedział, że cykl podnoszenia stóp będzie trwał tak długo, jak będzie się obserwować niebezpieczeństwo utrwalania się tendencji inflacyjnych. Jak zaznaczają ekonomiści, inflacja ma charakter kosztowy, nie odpowiada się na nią wzrostem stóp procentowych. Najlepszą odpowiedzią na inflację jest wzrost produkcji, a nie ograniczanie możliwości inwestycyjnych przez podwyższanie stóp procentowych. - Polska gospodarka jest gospodarką słabą, słabnie popyt. Realny popyt ogranicza się jeszcze przez błędną decyzję obecnego rządu co do podwyższenia podatku VAT - twierdzą ekonomiści. Jak zaznaczają, podniesienie stóp procentowych spowoduje też dalszy wzrost bezrobocia i uderzy w dwa główne czynniki wzrostu gospodarczego w Polsce: w popyt wewnętrzny i eksport. Ten pierwszy i tak zostanie ostudzony przez podwyżki podatku VAT, a po serii podwyżek stóp także przez wzrost oprocentowania kredytów zarówno konsumpcyjnych, jak i inwestycyjnych.
Podwyżki stóp wpłyną także na spowolnienie tempa wzrostu polskiego eksportu poprzez umocnienie złotego. - Nasza waluta jest obiektem spekulacji, a podwyżka stóp procentowych tylko do tych spekulacji zachęci. Będzie więc presja na umacnianie złotego, a to bardzo szybko przełoży się na pogorszenie opłacalności polskiego eksportu i poprawę opłacalności importu, a tym samym pogorszy warunki funkcjonowania krajowych firm - podkreśla Zbigniew Kuźmiuk, ekonomista, członek komitetu politycznego PiS. - Kolejne podwyżki stóp procentowych NBP wpłyną więc na spowolnienie wzrostu gospodarczego ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami, szczególnie dla finansów publicznych i rynku pracy - konkluduje Kuźmiuk.
Zdaniem ekonomistów, program konwergencji jest "za bardzo ambitny". - Rząd zobowiązał się wobec Komisji Europejskiej, że w 2012 roku deficyt Polski osiągnie poziom 3 proc. PKB. Przy tak słabej gospodarce wymuszanie konwergencji finansowej, ograniczanie deficytu, wprowadzanie tzw. cięć wydatkowych jest szkodliwe dla gospodarki, której nie rozwija się przez ograniczenie wydatków, ale przez ich pobudzanie. Elementem wydatków są wydatki państwa. Ograniczenie wydatków państwa spowoduje ogólną recesję - ocenia prof. Jerzy Żyżyński, ekonomista z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Argumentację tę podtrzymuje prof. Andrzej Kaźmierczak, członek Rady Polityki Pieniężnej. W jego ocenie, jest to program nierealny. Chodzi o to - zaznacza ekonomista - że mało prawdopodobne jest, by Polska spełniła tzw. fiskalne kryterium konwergencji, które zgodnie z programem ma być zrealizowane do końca 2012 roku. Według tego kryterium deficyt finansów publicznych w skali rocznej nie może być większy niż równowartość 3 proc. PKB. Na koniec roku 2010 w Polsce deficyt ten wynosił 8 procent. Tak więc, by sprostać kryterium fiskalnemu, między styczniem tego roku a grudniem roku przyszłego należałoby zmniejszyć deficyt o 5 procent PKB. - Nie jest możliwe, by w ciągu półtora roku zejść z deficytu sektora finansów publicznych z 8 do 3 procent. Takiego programu rząd po prostu nie ma. A Komisja Europejska z tego kryterium rządu nie zwolniła - zauważa prof. Kaźmierczak.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik
2011-03-29

Autor: jc