Za mało pediatrów, za mało pieniędzy
Treść
Jak pokazują badania, ponad 90 proc. polskich dzieci ma problemy zdrowotne. Federacja Specjalistycznych Towarzystw Pediatrycznych alarmuje: opieka medyczna dzieci i młodzieży w Polsce znajduje się w stanie ciężkiej zapaści. - Tylko w nielicznych przychodniach na poziomie podstawowej opieki zdrowotnej przyjmują lekarze pediatrzy. Wizyta u specjalisty wymaga czekania w długiej kolejce. To musi się zmienić - apelowała do przedstawicieli rządu i Narodowego Funduszu Zdrowia prof. Alicja Chybicka, prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, podczas IV Konferencji Federacji Specjalistycznych Towarzystw Pediatrycznych w Warszawie. Jedną z dobrych informacji jest ta, że w Ministerstwie Zdrowia zostanie przywrócony Departament Matki i Dziecka, zlikwidowany ponad 20 lat temu.
Jak podkreśla prof. Chybicka, główną przyczyną zapaści pediatrii w Polsce jest brak lekarzy pediatrów. Ich liczba zmniejsza się z roku na rok, nie ma dostatecznego naboru nowych kadr. Średni wiek takiego lekarza wynosi dziś 58 lat. Pediatrów nie zatrudnia się na etatach w przychodniach zdrowia, bo NFZ nie podpisuje takich kontraktów. - Zmiana pozytywna polega na tym, że specjalizacja z pediatrii jest w tej chwili lepiej płatna i już obserwujemy przypływ chętnych młodych ludzi, którzy zajmują wszystkie miejsca rezydentury. Niedobór pediatrów będziemy mogli wyrównać dopiero wtedy, kiedy ci ludzie skończą studia, czyli za pięć, sześć lat. Natomiast problem z opieką nad dzieckiem zaczyna się już w momencie jego przyjścia na świat, bo kobiety po prostu nie mają gdzie rodzić, brakuje lekarzy anestezjologów - podkreśla prof. Chybicka.
Z kolei dr hab. Teresa Jackiewicz, wiceprezes PTP, zwraca uwagę na zapisy projektu ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, nad którym trwają teraz prace. Jej niepokój budzą dwie zmiany w stosunku do obowiązujących przepisów. - Zniknęły punkty mówiące o tym, że świadczeniobiorca zapewnia i finansuje opiekę nad kobietą w okresie ciąży, porodu i połogu, opiekę nad kobietą i dzieckiem w okresie karmienia piersią, opiekę prenatalną i opiekę nad noworodkiem oraz wstępną ocenę stanu zdrowia i opiekę nad zdrowym dzieckiem do lat 18. Czyli nie będą finansowane wszelkie działania profilaktyczne. Mamy nadzieję, że to jest jakaś pomyłka - alarmuje dr Jackowska.
Problemem jest także finansowanie leczenia szpitalnego dzieci. Procedury kosztują drożej niż w przypadku osób dorosłych, a mimo to NFZ wycenił świadczenia pediatryczne na takim samym poziomie za punkt jak dla dorosłych, czyli na 51 złotych. A to zbyt mało. Badania wymagają często wysoko specjalistycznej aparatury oraz udziału zwiększonego zespołu lekarskiego i pielęgniarskiego. Jak podaje dr Jackowska, w pediatrii część jednostek chorobowych nie jest wcale wyceniona, np. omdlenia czy bóle głowy, więc szpital za pomoc dziecku w takich przypadkach nie dostaje od NFZ żadnych pieniędzy. Absurdów jest więcej. - Ostatnio lekarze wypisywali kartę dziewczynki, która ma 17 i pół roku, i okazuje się, że nie są w stanie jej wypisać, bo system JGP rozlicza dzieci tylko do 17. roku życia. Jeśli dziecko ma siedemnaście lat i parę dni to grupowane jest w przedziale osób osiemnastoletnich i lekarze nie są w stanie wypisać dziecka w zakresie pediatrii. A ja pytam, czy dziecko, które ma siedemnaście lat i parę dni, jeśli jest chore i na pediatrii są wolne miejsca, nie ma prawa tam się leczyć? Czy musi leżeć na internie wśród osób umierających? System NFZ dla pediatrii jest bezduszny i mamy na to dowody - potwierdza dr Jackowska.
Jedna trzecia dzieci w wieku od dwóch do trzech lat wcale nie jest poddawana okresowym badaniom. W okresie szkolnym, przez to że obecna jest w szkołach tylko pielęgniarka, ta liczba jest jeszcze niższa. - Wiele schorzeń u dzieci jest rozpoznawanych zbyt późno, leczenie jest wtedy bardziej kosztowne i czasochłonne, a czasem niemożliwe do wyleczenia i prowadzi do śmierci dzieci. Efektem jest to, że umieralność dzieci i młodzieży w Polsce jest o 40 proc. większa niż w krajach starej UE. Odejście od profilaktyki, które zakłada nowa ustawa, tę sytuację jeszcze pogorszy - przestrzega prof. Mieczysław Walczak, członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego.
Izabela Borańska
"Nasz Dziennik" 2009-03-14
Autor: wa