Żądają wyjaśnień od Bondaryka
Treść
Raport przygotowany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego miał wyjaśniać kulisy wydarzenia, do jakiego doszło w miniony weekend w Gruzji z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a w efekcie skompromitował tę specsłużbę i podkreślił jej polityczny charakter. Teraz wyjaśnień w sprawie "Raportu ABW" domaga się szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak i posłowie z sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Posłowie PiS z sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych złożą wniosek w sprawie wezwania na jej posiedzenie szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, aby udzielił on informacji na temat raportu Agencji o incydencie w Gruzji. Oficjalnie raport ABW miał zostać ujawniony w piątek, ale już dzień wcześniej dziennikarze "Dziennika" opublikowali jego fragmenty, które wskazywały, iż kierownictwo ABW podejrzewa o przygotowanie prowokacji stronę gruzińską. Ta teza brzmi jednak kuriozalnie w świetle wyjaśnień osetyjskiej minister informacji, która publicznie ujawniła, że strzelali Osetyjczycy. Ostatecznie w piątek na stronach kancelarii premiera pojawił się nieco inny dokument, sygnowany przez Jacka Cichockiego, sekretarza Kolegium ds. Służb Specjalnych, a ABW zasłania się tajnością swojego opracowania. Jednak już jego ujawnione fragmenty, jak przekonują posłowie, są na tyle wątpliwe, że wymagają gruntownych wyjaśnień. - Trzeba wyjaśnić, dlaczego to ABW zajmowała się tą sprawą, dlaczego raport powstał w tak krótkim czasie i jak to się stało, że został ujawniony w mediach - uważa poseł Jarosław Zieliński (PiS), przewodniczący speckomisji. Wniosek o wezwanie na posiedzenie Komisji ds. Służb Specjalnych Krzysztofa Bondaryka, szefa ABW, posłowie PiS mają złożyć w przyszłym tygodniu. Wyjaśnień domaga się również Władysław Stasiak, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, który wystąpił już do premiera Donalda Tuska o zwołanie posiedzenia Kolegium ds. Służb Specjalnych. - Jeżeli rzeczywiście w raporcie został wyciągnięty wniosek, który w istocie jest radykalną tezą polityczną, to powstaje pytanie o okoliczności towarzyszące powstaniu raportu. Wyjaśnienie tej sprawy będzie przesądzało o wiarygodności instytucji zajmujących się bezpieczeństwem państwa - uważa szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Tymczasem, według nieoficjalnych informacji, doszło do kompromisu na linii prezydent Lech Kaczyński - Biuro Ochrony Rządu. Zbulwersowany zawieszeniem swojego zaufanego "ochroniarza" Krzysztofa Olszowca Kaczyński zadeklarował, że rezygnuje z ochrony BOR podczas wyjazdu do Azji. Ostatecznie, według niepotwierdzonych informacji, zgodził się, by tymczasowo stanowisko szefa jego ochrony pełnił Artur Żelazowski. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-11-29
Autor: wa