Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zakupy (może) będą

Treść

Marcin Austyn


Założenia ministra Tomasza Siemoniaka dotyczące przyszłego funkcjonowania armii z pozoru wydają się dobre, bo MON nie chce tylko remontować starego sprzętu, ale szuka dla wojska nowych rozwiązań. Na liście odbiorców nowego sprzętu są m.in. Siły Powietrzne, które mają się wzbogacić o nowe samoloty transportowe C295M (obecnie mamy ich 11) oraz samoloty szkoleniowe.
Niestety, szef MON występujący na posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej nie sprecyzował, kiedy i w jakiej ilości ów sprzęt miałby trafić do żołnierzy. Z dotychczasowych zapowiedzi wiadomo jedynie, że przetarg na samolot szkolny ma ruszyć na wiosnę.
Na pewno Siły Powietrzne nie mogą liczyć na nowe samoloty do transportu najważniejszych osób w państwie. Jak przyznał Siemoniak, po przekształceniu specpułku w eskadrę śmigłowców nie ma na razie w tym zakresie żadnych decyzji, a transport VIP-ów odbywa się samolotami wyczarterowanymi od PLL LOT. - Zgadzam się, że to temat, z którym musimy się zmierzyć, rozwiązanie ma plusy, ale i minusy - ocenił szef MON.
Nie wiadomo też, kiedy do wojsk specjalnych, lądowych i do 1. Bazy Lotnictwa Transportowego trafią nowe śmigłowce - choć Siemoniak ogólnie stwierdził, że zakup śmigłowców jest w planach - oraz co dalej z planami zakupu lekkiego czołgu Anders. Mają za to być nowe transportery Rosomak, haubice oraz nowoczesne wyposażenie dla żołnierzy związane z projektem Tytan.
Jak utrzymać się na Bałtyku?
Największą niewiadomą są plany wobec Marynarki Wojennej. Siemoniak przyznał, że tu zaległości modernizacyjne sięgają wielu lat, a w ostatnich miesiącach podjęte zostały decyzje o rezygnacji z remontów starych amerykańskich fregat oraz małych okrętów rakietowych klasy Tarantula skonstruowanych jeszcze w ZSRS. - Powinniśmy szukać rozwiązać nowych i nowoczesnych, a nie w nieskończoność remontować okręty w zagranicznych stoczniach - mówił Siemoniak. Jak zapewnił, pieniądze w MW zostaną, ale minister nie sprecyzował, na co zostaną przeznaczone.
Jeszcze niedawno wydawało się, że Marynarka wzbogaci się o kilka nowych korwet Gawron. Ale teraz los tego projektu nie jest pewny. Powód? Budowa pierwszego egzemplarza trwa już 10 lat, a sprawę bada prokuratura. Siemoniak przyznał, że los korwety nie jest przesądzony, a decyzje będą podejmowane po zgromadzeniu większej liczby informacji.
- Ta sprawa nas niepokoi, bo nie usłyszeliśmy, jaka jest polityka MON wobec Marynarki Wojennej. Można tylko domniemywać, że minister chce coś wybudować w polskich stoczniach, ale najpierw trzeba wiedzieć, co chcemy budować - ocenił Marek Opioła, poseł PiS, członek sejmowej komisji obrony. Jak przyznał, wprawdzie minister Siemoniak stwierdził, że priorytetem będzie utrzymanie się na Morzu Bałtyckim, to jednak wydaje się, że w obecnej sytuacji dowództwo MW nie jest w stanie wypracować koncepcji, jak dalej ma się rozwijać Marynarka Wojenna.
Wątpliwa reforma
Minister Siemoniak zapewnił posłów, że do maja 2012 roku powstanie koncepcja reformy struktur dowodzenia. Według zaprezentowanej ogólnej koncepcji po 2014 roku obecny Sztab Generalny miałby stać się organem planowania i doradztwa strategicznego. Dowodzenie przejęłyby dwa zintegrowane dowództwa - jedno odpowiadające za codzienne dowodzenie wojskiem, drugie dowodzące jednostkami na misjach i w sytuacjach kryzysowych.
- Te wytyczne są niepokojące, bo wydaje się, że będziemy mieli do czynienia z jakimś programem naprawczym, w którym zabraknie myślenia całościowego. Potrzebne jest przeformowanie całych Sił Zbrojnych, uporządkowanie i ujednolicenie ustawodawstwa. Tymczasem proponowana reforma już rodzi pytania o przyszłą rolę Sztabu Generalnego oraz dowództw rodzajów Sił Zbrojnych - mówi Opioła.
Siemoniak wyjaśnił również, że resort zbadał problem odejść z wojska. W tym roku szeregi armii ma opuścić 7 tys. żołnierzy, a głównym tego powodem mają być niskie pensje i konkurencyjność rynku pracy, a nie - jak sądzono - obawy o zmiany w systemie emerytalnym. Kolejną przyczyną odejść są dyslokacje jednostek i mała mobilność zawodowych podoficerów. Sytuację, w ocenie ministra, może poprawić zapowiadana od lipca 2012 roku 300-złotowa podwyżka dla żołnierzy oraz planowane zmiany w ustawie pragmatycznej polegające na rozluźnieniu zasady tożsamości stopnia i stanowiska.
Posłowie opozycji nie są w tej kwestii optymistami, bo tego rodzaju podwyżka, przy wciąż niejasnych planach rozwoju armii, nie będzie elementem, który zachęci żołnierzy do pozostania w służbie.
- Do wszelkich zapowiedzi szefów resortu obrony mam spory dystans. Tak jak Bogdan Klich realizował politykę premiera Donalda Tuska, to tak samo jest z ministrem Siemoniakiem: trochę PR i żadnych konkretów. Oczekiwałbym jasnych deklaracji, że określone sumy pójdą na konkretny cel. Ciągłe deklaracje, iż resort przygląda się kolejnym nowym projektom, nic nie wnoszą - podkreśla Dariusz Seliga (PiS). W jego opinii, w dobie kryzysu potrzeby jest jeden program narodowy, czy to dla Marynarki Wojennej, czy też program śmigłowcowy. - Zrealizowanie jednego z nich w czasie kadencji byłoby już sukcesem, ale tu potrzeba konkretnej decyzji, co modernizujemy - dodaje poseł. W ocenie Seligi, taki program nie tylko skutkowałby lepszym wyposażeniem armii, ale także pobudziłby gospodarkę, bo ruch w przemyśle zbrojeniowym generowałby tak cenne w kryzysie miejsca pracy.
Nasz Dziennik Czwartek, 15 grudnia 2011, Nr 291 (4222)

Autor: jc