Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zarzuty dyscyplinarne

Treść

Marek Pasionek, zawieszony prokurator, który nadzorował śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, otrzymał formalne zarzuty natury dyscyplinarnej. Powołując się na tajność postępowania, prokurator ujawnił jedynie, że nie przyznał się do zarzucanych mu przewinień dyscyplinarnych.
W czerwcu br. szef NPW gen. Krzysztof Parulski zawiesił Pasionka w związku z podejrzeniem ujawnienia przez niego tajemnic śledztwa w sprawie katastrofy. Prawdopodobnie chodzi o to, że prokurator, korzystając ze swoich znajomości z czasów, kiedy był zastępcą ministra Zbigniewa Wassermanna, zwracał się do Amerykanów o pomoc w śledztwie smoleńskim. Próbował ich przekonać do przekazania stronie polskiej m.in. zdjęć satelitarnych z miejsca katastrofy. "Gazeta Wyborcza" imputowała, że miał też udzielać informacji ze śledztwa dziennikarzom m.in. "Naszego Dziennika" - co nigdy nie miało miejsca. Bywało raczej, że to Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie korzystała z efektów pracy naszych dziennikarzy i zabiegała o przekazanie materiałów, np. korespondencji, jaką otrzymaliśmy od płk. Anatolija Murawiowa, kierownika ruchu lotniczego w Smoleńsku. A jeśli dochodzi do rozmów, to mają one charakter formalny.
W sprawie wszczęto postępowanie dyscyplinarne w NPW. Trwa też śledztwo Prokuratury Okręgowej w Warszawie o ujawnienie tajemnicy służbowej ze śledztwa smoleńskiego.
Jak informowaliśmy, śledczy od dłuższego czasu pozostawał w ostrym konflikcie z szefem Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztofem Parulskim. Pasionek był zastępcą Zbigniewa Wassermanna jako koordynatora służb specjalnych. Wcześniej jako specjalista w zakresie zorganizowanej przestępczości ścigał m.in. tzw. śląską ośmiornicę.

JT, PAP

Nasz Dziennik Czwartek, 27 października 2011, Nr 251 (4182)

Autor: au