Zbrodnia specjalnego znaczenia
Treść
Szokująca wykładnia zbrodni katyńskiej na oficjalnej stronie internetowej Specnazu, rosyjskich sił specjalnych
Autor materiału umieszczonego na głównej stronie sił specjalnych Federacji Rosyjskiej analizuje kwietniowe orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie Janowiec i inni przeciw Rosji. "Uznanie zbrodni katyńskiej za zbrodnię "wojenną" i obciążenie odpowiedzialnością za nią Związku Radzieckiego należy rozpatrywać jako kolejny krok Zachodu, skierowany na przeniesienie Rosji, jako następcę prawnego ZSRR, z grona państw-zwycięzców do kategorii winowajców światowej rzezi w latach 1939-1945. Jak wiadomo, Zachód to zadanie z powodzeniem realizuje! W Europie już wielu nie tylko utożsamia nazistowskie Niemcy z komunistycznym ZSRR, lecz czynią z tego daleko idące teorie" - pisze Władysław Szwed. "Wersja Goebbelsa triumfuje. Należy podkreślić, że wszystkie dwanaście punktów (10-21) rozdziału "Wiadomości informacyjnych" uzasadniają wyrok, stanowią przedstawienie niemiecko-polskiej wersji sprawy katyńskiej. I tylko jej!" - twierdzi autor. Jego zdaniem, Trybunał popełnił wiele błędów, a orzeczenie jest powierzchowne i ideologicznie zaśmiecone. Do tego dorzuca wydumany obraz układającej się z Niemcami przedwojennej Polski.
Posłowie mobilizują MSZ do działań i rozważają penalizację szerzenia tego rodzaju kłamstw. - Już w 2009 r., kiedy Polska oczekiwała na spotkanie Tusk - Putin, do którego doszło 1 września na Westerplatte, w Rosji rozpoczęto kampanię, podczas której próbowano wmówić społeczeństwu, że II wojna światowa wybuchła "dzięki" współpracy Polski z Niemcami, a Beck był agentem faszystowskim - wskazuje Witold Waszczykowski (PiS), wiceszef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, były wiceminister spraw zagranicznych. Jak mówi, kwestia roli Polski przed II wojną światową była już przedmiotem zainteresowania polsko-rosyjskiej grupy ds. trudnych, której prace - niestety - nie zakończyły się porozumieniem w wielu historycznych kwestiach. A pogląd, że zbrodnia katyńska nie jest dziełem ZSRS, jest mocno zakorzeniony w znacznej części rosyjskiego społeczeństwa, także tego wyedukowanego. To nie znaczy jednak, że polska dyplomacja może pozostawać bezczynna. - Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych w takich przypadkach powinno protestować, tak jak to czynimy wobec kłamstwa oświęcimskiego, w kwestiach dotyczących holokaustu czy nieprawdziwych sformułowań o polskich obozach koncentracyjnych. Tak samo MSZ powinno protestować wszędzie tam, gdzie pokazuje się kłamstwo katyńskie - zaznacza dyplomata.
Z materiału Specnazu poświęconego "wydarzeniom katyńskim" - bo takie określenie zbrodni w nim pada - dowiemy się też, że "przedstawiony przez Związek Radziecki dla rozpatrzenia przez Trybunał Norymberski Dokument ZSRR - 54 o przestępstwie nazistów w Katyniu z grona dowodów nigdy nie został wykluczony, a same egzekucje katyńskie znalazły się w gronie udowodnionych przestępstw liderów nazistowskich".
Widoczna w materiale Specnazu obawa wobec roszczeń ma solidne podstawy. - Państwo sowieckie zgładziło obywateli i dziś obawia się precedensu. Bo jeśli Rosjanie przyznają się do zbrodni w Katyniu, uznają polskie roszczenia, to być może kolejne takie głosy zostaną podniesione przez inne grupy, nacje poszkodowanych w czasie represji stalinowskich. Niestety, Władimir Putin 7 kwietnia 2010 roku wyznaczył obowiązującą narrację, mówiąc, że są to ofiary stalinizmu - mordowano was i nas, było, minęło, taki był wydźwięk tej wizyty - wskazuje Witold Waszczykowski.
Rosja kwestionuje
Materiał Specnazu uznaje, że kwalifikacja zbrodni katyńskiej jako wojennej, nieulegającej przedawnieniu, może sprawić, że "Polacy nie zostawią Rosji w spokoju". Jego autor snuje czarne wizje, w których polskie rodziny ofiar mają rzucić się z żądaniami o rekompensaty. A te mogą zakończyć się pretendowaniem do "dowolnej własności Rosji, znajdującej się na terytorium Unii Europejskiej".
Dla autora głównym, negatywnym wnioskiem Trybunału jest prawne uznanie masowych egzekucji polskich jeńców za zbrodnię wojenną, która nie ma terminu przedawnienia. Przypomina, że śledztwo rosyjskie kwalifikowało "wydarzenia katyńskie" jako "nadużycie władzy przez konkretnych wysoko postawionych urzędników ZSRR, które miało ciężkie skutki przy jednoczesnym występowaniu okoliczności szczególnie łagodzących". "Przy prawnym wznowieniu takiej sprawy wypadnie wziąć pod uwagę dziesiątki, jeżeli nie setki nowych faktów i okoliczności, które nie zostawią kamienia na kamieniu z publicznej oficjalnej wersji sprawy katyńskiej" - straszy Władysław Szwed. Materiał Specnazu kwestionuje też, że ekshumacji grobów katyńskich od kwietnia do czerwca 1943 r. dokonywali eksperci Międzynarodowej Komisji Medycznej. "Wiadomo, że międzynarodowi eksperci potrafili zbadać tylko kilka specjalnie przygotowanych dla nich trupów. A orzeczenie byli zmuszeni podpisać w hangarze polskiego lotniska w Białej Podlaskiej, gdzie naziści specjalnie wylądowali samolotem transportowym. W ten sposób eksperci nie mieli innego wyboru. Albo podpisać papier, albo..." - domniemywa autor. Powołanie się ETPC na wyniki katyńskiej ekshumacji, która jakoby dowodzi winy Sowietów, uznaje za, "delikatnie mówiąc, niewłaściwe". I - trudno uwierzyć, ale jednak - powołuje się na ustalenia komisji Nikołaja Burdenki. Z propagandówki zamieszczonej na stronach Specnazu dowiemy się też, że "tabliczki z nazwiskami na polskim memoriale w Lesie Katyńskim nie potwierdzają w prawnym sensie ani tego, kto jest tam pochowany, ani tego, kto tam został zabity".
Jako epilog Szwed przytacza opracowanie mające dowodzić polsko-niemieckiej współpracy (także militarnej przeciwko Rosji) oraz wspólnego planu opanowania wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej przed II wojną światową. Dowiadujemy się z niego, jak to chciwa Polska łupiła Czechosłowację z ziem, jak układała się z Niemcami, by dominować w Europie Środkowo-Wschodniej i w końcu nie godząc się na korytarz transportowy pomiędzy Rzeszą i Wschodnimi Prusami, doprowadziła do wojny. Autor przywołuje tu wypowiedzi niemieckiego wojskowego attaché w Moskwie E. Kestringa, który twierdził, że "Polska jest tą klaczą, którą Niemcy wprzęgły w swoją uprząż na pewien czas", oraz notatki Josefa Goebbelsa: "Opinia fźhrera o Polakach jest druzgocąca. Raczej zwierzęta niż ludzie. Tępi i bezkształtni".
Nieotwarte groby dowodem
Autor zaznacza, że Trybunał Europejski podkreślił, iż został zaszokowany niechęcią władz rosyjskich do uznania realności egzekucji katyńskiej. I odpowiada cytatem z raportu z 6 maja 1943 r. do sztabu armii generała Władysława Andersa: "Kiedy powiedzieliśmy komisarzowi Berii, że duża liczba pierwszorzędnych oficerów dla aktywnej służby znajduje się w obozach w Starobielsku i w Kozielsku, on oświadczył: "Niech Pan ich spisze, ale niedużo z nich zostało, ponieważ popełniliśmy duży błąd, oddając dużą ich część Niemcom".
Autor zaznaczył, że zwolennicy polskiej wersji nie cytują ostatnich pięciu słów i w efekcie wypowiedź taka "przez ostatnie dwadzieścia lat jest traktowana jako przyznanie się przez dowództwo NKWD do rozstrzelania polskich oficerów wiosną 1940 roku".
Jak sugeruje Szwed, ślad części zaginionych polskich oficerów odnalazł się w 2000 r. w nieznanym polskim grobie, poza cmentarzem w Lesie Katyńskim. "Grób ten w żaden sposób nie mógł być dziełem rąk czekistów, ponieważ znajdował się dosłownie w odległości 50 m od domu wczasowego NKWD" - podkreśla. Liczbę ofiar w grobie szacuje od trzystu do tysiąca i zaznacza, że grób ten nie został dotąd otwarty. "O co tu chodzi? Widocznie o to, że ujawnienie setek trupów "zaginionych" Polaków "zawali" oficjalną wersję. Przecież uważa się, że wszyscy rozstrzelani w Katyniu polscy oficerowie z obozu w Kozielsku już zostali odnalezieni, rozpoznani i pochowani na terenie polskiego memoriału" - zaznacza.
W ocenie autora publikującego na stronach sił specjalnych Federacji Rosyjskiej, duży wpływ na stanowisko Trybunału miały historyczne dokumenty katyńskie z "zamkniętego pakietu Nr 1", które "z punktu widzenia partyjnej biurokracji i wiarygodności nie mają żadnej wartości i nie są wiarygodne". W tym zapis uzasadnienia i propozycji rozstrzelania 25,7 tys. polskich cywilów. Jak dodaje, "wyciągi z protokołu posiedzenia Politbiuro KC WKP (b) z 5 marca 1940 r. o pozasądowym rozstrzelaniu Polaków nie są oficjalnymi dokumentami partyjnymi, a jedynie nieuwierzytelnionymi kopiami informacyjnymi, na które nie ma miejsca w supertajnym "zamkniętym pakiecie Nr 1"". A notatka przewodniczącego KGB Aleksandra Szelepina do Nikity Chruszczowa "została sporządzona z taką ilością błędów i nieścisłości, że nie można ich uważać za wiarygodne dokumenty historyczne, potwierdzające rozstrzelanie polskich cywilów". Dokumenty miały być rzekomo preparowane w 1992 roku "do świadomego podrabiania różnych dokumentów z okresu stalinowskiego, w tym i katyńskich". Tak miano fałszować brudnopis notatki Berii do Stalina.
Czas na reakcję MSZ
W ocenie Arkadiusza Mularczyka, posła Solidarnej Polski, członka sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, materiał na stronie Specnazu to świadoma próba prowokacji, ale przede wszystkim planowane zakłamywanie odpowiedzialności Rosji za zbrodnię katyńską i rozmywanie orzeczeń Trybunału. - Jeśli w Rosji na stronach urzędowych, a szczególnie strategicznych jednostek wojskowych, zamieszczane są tego rodzaju treści, to zapewne ma to przyzwolenie władz Federacji Rosyjskiej. Nie sądzę, by były to działania przypadkowe - mówi poseł.
Jaka powinna być reakcja strony polskiej? - Mogę zapewnić, że nasz klub parlamentarny wystąpi do MSZ z zapytaniem, jakie kroki zamierza w tej sprawie podjąć, oraz z wnioskiem o zdecydowaną reakcję. Nie możemy pozwolić na zakłamywanie prawdy o Katyniu - zapewnia Mularczyk. I deklaruje, że Solidarna Polska rozważy propozycję penalizacji rozpowszechniania tego rodzaju oszczerstw. - W sytuacji, gdy coraz częściej w publikacjach w Rosji, i nie tylko, zakłamuje się prawdę, należałoby rozważyć możliwość penalizacji kwestionowania zbrodni katyńskiej czy innych zbrodni popełnionych na Polakach - zaznacza Mularczyk, wskazując, że takie rozwiązanie zaproponowali Francuzi wobec kwestionowania odpowiedzialności tureckiej za zbrodnię na Ormianach.
Wczoraj "Nasz Dziennik" zwrócił się do MSZ z pytaniem, jakie kroki podejmie resort w związku z publikacją zamieszczoną na oficjalnej stronie sił specjalnych Federacji Rosyjskiej. Czekamy na odpowiedź.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik Środa, 16 maja 2012, Nr 113 (4348)
Autor: au