Zniesie święto, by zaistnieć
Treść
Zniesienie Święta Niepodległości i ustanowienie w zamian święta w dniu 4 czerwca, kiedy przypada rocznica wyborów do Sejmu kontraktowego - to sposób Władysława Frasyniuka na ponowne zaistnienie w życiu politycznym. Były działacz "Solidarności" na głoszenie swoich teorii wybrał jednak złe miejsce, bo jego pomysły wśród weteranów polskiej emigracji w Londynie zamiast poklasku wywołały oburzenie i konsternację.
- Skreślmy 11 Listopada, bo zimno, chłodno i prawdę powiedziawszy, jest to ponure święto, w którym kontynuujemy tradycję II RP, a trzeba ją przerwać - mówił w sobotę w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym w Londynie Władysław Frasyniuk.
Jego zdaniem, "jeśli uważamy, że 11 Listopada jest naszym świętem, to w tym święcie uczestniczy Bierut, Gomułka, bo to jest kontynuacja tej tradycji". Frasyniuk uznał też, że to 4 czerwca (1989 roku) wampir komunizmu został ostatecznie przebity osinowym kołkiem, a Polska była w awangardzie przemian w dawnym obozie moskiewskim. Konsternację, którą wywołał swoimi pomysłami Frasyniuk, rozładował dopiero Ryszard Kaczorowski, ostatni prezydent RP na uchodźstwie, który podziękował Frasyniukowi i innym działaczom "Solidarności" za to, że tak dobrze "przeszli różne testy przeprowadzane przez władze PRL i zawsze byli wierni tej Polsce, która się zaczęła 11 listopada".
Postawa byłego działacza "Solidarności" wywołała oburzenie w szeregach organizacji kombatanckich działających w Polsce. Jak zauważył dr Jerzy Bukowski, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, tego rodzaju wystąpienie Frasyniuka na spotkaniu z politycznym i żołnierskim uchodźstwem w Londynie świadczy albo o jego kompletnej ignorancji w sprawach historycznych, albo o chęci wywołania skandalu. - Gdzie jak gdzie, ale właśnie w "polskim Londynie" 11 Listopada był zawsze, i jest nadal, bardzo uroczyście obchodzony. Nie dziwię się więc konsternacji uczestników spotkania z Frasyniukiem, kiedy usłyszeli od niego, że "jest to ponure święto, w którym kontynuujemy tradycję II RP, a trzeba ją przerwać" - ocenił. Jak dodał Bukowski, trudno zrozumieć, co Frasyniuk miał na myśli, odwołując się do Bieruta i Gomułki. Zauważył, że z pewnością dla wielu słuchaczy była to potwarz. - Frasyniuk wypowiadał już różne dziwne opinie, nierzadko bulwersujące opinię publiczną w kraju. Tym razem zachował się jednak wyjątkowo arogancko wobec ludzi, którzy przez ponad pół wieku przechowywali majestat niepodległego państwa w swych sercach i w umieszczonych w londyńskiej siedzibie władz II RP na Uchodźstwie symbolach. Podłączenie przez niego do tej tradycji sowieckich namiestników w Warszawie jest czymś równie uwłaczającym, co niezrozumiałym - dodał Bukowski. Wezwał też polityka, aby jak najszybciej przeprosił za swoje nieodpowiedzialne wystąpienie.
W ocenie prof. Andrzeja Nowaka, historyka z Uniwersytetu Jagiellońskiego, redaktora naczelnego dwumiesięcznika "Arcana", wystąpienie Frasyniuka to próba wywołania skandalu, a były (praktycznie nieobecny już w sferze publicznej polityk) swoją groteskową wypowiedzią próbuje zwrócić na siebie uwagę. - To jest objaw zupełnego oderwania od tradycji polskiej, od zrozumienia tego, czym jest niepodległość Polski, od polskiej tożsamości - dodał. W ocenie prof. Nowaka, żaden odpowiedzialny polityk nie wypowiedziałby się w taki sposób.
Jak przypomniał prof. Mieczysław Ryba, członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, 11 listopada został ustanowiony świętem państwowym przed II wojną światową i jest to data będąca symbolem odzyskania niepodległości po 123 latach niewoli. Jak dodał, w przeszłości zamach na to święto czynili zarówno hitlerowcy, jak i komuniści. - Nic bardziej błędnego niż twierdzić, że święto to nie ma większego znaczenia. To tak, jakby uznać, że znaczenia nie ma ten potężny upływ krwi, który mieliśmy w XIX wieku, to tak, jakby znaczenia nie miały wielkie cierpienie, wysiłek kulturowy i intelektualny, który wówczas miał miejsce. Mówienie, że nie ma znaczenia to, co było dla Polaków przez całe dziesięciolecia najdroższe, jest twierdzeniem absurdalnym - dodał historyk.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik 2010-02-24
Autor: jc